Żółtka kartka: Nika Vayrynen (Finlandia). Czerwona kartka: Arkadiusz Głowacki (75. Polska). Sędziował Laurent Duhamel (Francja). Widzów 15 tys.
Polska: Jerzy Dudek; Marcin Wasilewski, Arkadiusz Głowacki, Jacek Bąk, Michał Żewłakow; Jakub Błaszczykowski (46-Ireneusz Jeleń), Mirosław Szymkowiak (46-Euzebiusz Smolarek), Arkadiusz Radomski, Jacek Krzynówek; Maciej Żurawski, Tomasz Frankowski (74-Łukasz Garguła).
Finlandia: Jussi Jaaskelainen; Petri Pasanen, Sami Hyypia, Hannu Tihinen, Toni Kallio; Markus Heikkinen, Teemu Tainio, Jari Litmanen (87-Mikael Forssell), Nika Vayrynen, Joonas Kolkka (79- Mika Nurmela); Jonatan Johannsson (67-Alexei Eremenco jr).
Marnie wypadła inauguracja eliminacji mistrzostw Europy w wykonaniu polskiego zespołu. Podopieczni Leo Beenhakkera nie wykorzystali atutu własnego boiska i po słabej grze przegrali 1:3 z Finlandią. Za cztery dni czeka ich kolejny sprawdzian - w Warszawie podejmować będą Serbię.
W pierwszych minutach spotkania Polacy długo przetrzymywali piłkę na swojej połowie, grając tak, jakby mieli korzystny wynik na swoim koncie i starali się do dowieźć do końca spotkania. Mieli spore problemy z wyprowadzeniem akcji, zakończonej udanym zagraniem, mogącym zagrażać rywalom. Dopiero w 10. minucie pod fińską bramką zrobiło się nieco groźniej - w polu karnym piłkę dostał Jakub Błaszczykowski, który zdecydował się na strzał z ostrego kąta. Piłka poleciała jednak za wysoko.
Potem przez kwadrans niewiele się działo na boisku i dopiero po 25 minutach gry od dobrej strony pokazał się na krótko Maciej Żurawski. Polski napastnik zwodami przed polem karnym próbował znaleźć lukę wśród fińskich obrońców, wreszcie uderzył, ale strzał został obroniony przez bramkarza gości.
Z boiska wiało nudą i dopiero kilka minut przed zakończeniem pierwszej połowy chwile niepokoju przeżyli Polacy. Podobnym zagraniem jak Żurawski próbował popisać się Nika Vayrynen, który chciał pokonać Jerzego Dudka strzałem między polskimi obrońcami, ale piłka minimalnie minęła słupek. W ostatnich minutach pierwszej części spotkania inicjatywę przejęli rywale. Trzy minuty przed końcem Dudek po raz drugi znalazł się w opałach. Groźna akcja Finów rozpoczęła się od błędu Błaszczykowskiego, który niefrasobliwie wycofał piłkę do obrońców. Przejął ją Jonatan Johannsson, który wbiegł między Jacka Bąka i Arkadiusza Głowackiego i strzelił praktycznie z pozycji sam na sam. Polski bramkarz z wielkim trudem obronił to uderzenie.
W przerwie Leo Beenhakker zdecydował się na dwie zmiany. Na prawą pomoc za Błaszczykowskiego wszedł Ireneusz Jeleń, a Mirosława Szymkowiaka zmienił Euzebiusz Smolarek, który stanął na lewym skrzydle. Do środka przesunął się Jacek Krzynówek. Wejście nowych piłkarzy wniosło trochę ożywienia do gry polskiego zespołu, ale w 54. minucie to Finowie mieli powody do radości. Winowajcą okazał się Dudek, który wybił piłkę wprost do stojącego 20 metrów przed polską bramką Joonasa Kolkki. Ten podał do biegnącego w kierunku pola karnego weterana boisk Jari Litmanena, który w sytuacji sam na sam bez większego wysiłku lekkim technicznym strzałem przelobował polskiego bramkarza.
Strata bramki też nie zrobiła wrażenia na Polakach; grali ospale, bez agresji, bez dynamiki. Dopiero w 68. minucie fiński bramkarz musiał pokazać swoje umiejętności, gdy po dośrodkowaniu od Żurawskiego Smolarek próbował wślizgiem wbić piłkę do siatki, ale jego strzał został obroniony.
Osiem minut później Polacy musieli przełknąć gorycz straty drugiego gola. Finowie szybko rozegrali piłkę w środku pola i podali do wychodzącego za polskich obrońców Alexeia Eremenco jr. Fin wbiegając w pole karne został przewrócony przez Głowackiego, a sędzia za ten faul podyktował rzut karny, natomiast polskiego obrońcę ukarał czerwona kartką. Jedenastkę wykorzystał Litmanen, zdobywając drugą bramkę w tym spotkaniu.
Grając w osłabieniu Polacy nie mieli już większych szans na wyrównanie. Przewagę wykorzystali Finowie, którzy pięć minut przed zakończeniem spotkania strzelili trzecią bramkę. Vayrynen sprytnie wyszedł między polskimi obrońcami do podania, znalazł się w sytuacji sam na sam i znów bez problemów lobem pokonał Dudka.
Honor Polaków uratował młody zawodnik. Łukasz Garguła, debiutant w reprezentacji narodowej. W ostatniej minucie spotkania strzelił gola z dalszej odległości
W środę w Warszawie Polska podejmować będzie Serbię, która wygrała u siebie 1:0 z Azerbejdżanem.
pap, em