PiS za "swoim" kompromisem

PiS za "swoim" kompromisem

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jarosław Kaczyński zadeklarował w Radiu Maryja, że PiS jest gotowe do kompromisu w sprawie ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego. Warunkiem jest gwarancja utrzymania zawartych w nim zapisów w wynegocjowanej wersji.

"Jesteśmy gotowi do kompromisu, ale pod jednym warunkiem, że to będzie kompromis, który realizuje nasz cel, który nie powinien być kwestionowany przez PO, przez obecny rząd" - powiedział J. Kaczyński w rozmowie z o. Tadeuszem Rydzykiem w Radiu Maryja.

Szef PiS dodał, że "chodzi o nic innego, jak o to, żeby Traktat był przyjęty w tej wersji, która została wynegocjowana i żeby nie można było tego zmienić".

Lider PiS uznał, że dotychczasowe propozycje PO są dla niego nie do przyjęcia, gdyż pomijają postulaty jego ugrupowania. Dla PiS najważniejsze jest zablokowanie w przyszłości wszystkich możliwości zmian w Traktacie, do czego mogą - w opinii polityków tej partii - dążyć niektórzy politycy europejscy.

"Stworzono różne furtki, my chcemy je zamknąć i cała istota rzeczy do tego się sprowadza. Sprowadza się do tego, żeby jakiś polski rząd nie przyjął np. Karty Praw Podstawowych, bo to jest dla Polski bardzo niebezpieczne, nie odstąpił od tzw. mechanizmu Joaniny po 2017 roku, nie odstąpił od tych szczególnych uregulowań, które dotyczą lat 2014-2017" - powiedział szef PiS.

"Krótko mówiąc: żebyśmy tego wszystkiego, co uzyskaliśmy, a jeśli nie wszystkiego, to znacznej części, nie stracili" - dodał.

Prezes PiS uważa, że Karta Prawa Podstawowych może być wykorzystywana przeciwko polskiej własności na ziemiach północnych i zachodnich, a także do narzucenia Polsce rozwiązań w sferze moralnej i obyczajowej, przede wszystkim w sprawach rodziny i małżeństwa.

"Działania mogłyby być podejmowane przez Trybunał Sprawiedliwości, który ma tendencje do rozszerzania swoich kompetencji" - stwierdził J. Kaczyński.

Jego zdaniem, rząd prowadzi zbyt uległą politykę zagraniczną, dlatego przy ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego trzeba zabezpieczyć się przed wycofywaniem się w przyszłości z wynegocjowanych ustaleń.

"Obawiam się, że Donald Tusk powraca do polityki bezrefleksyjnej spolegliwości, do tego przekonania, że Polska jest krajem, który musi się na wszystko zgadzać, musi uzyskać u któregoś z wielkich mocarstw - wiadomo, że u Tuska chodzi o Niemcy - taką pozycję dobrze widzianego klienta" - powiedział.

Szef PiS dodał, że polityka może być oparta o zasadę poszukiwania sojuszy lub szukania patrona. Jak powiedział, obawia się, że "Donald Tusk powraca do polityki poszukiwania patrona".

"To była polityka bardzo intensywnie i zupełnie jawnie uprawiana, to ciągłe odwoływanie się, szczególnie za czasów kanclerza Helmuta Kohla, do jego protekcji, różnie z tą protekcją bywało. Myśmy od takiej polityki odeszli i ona wraca i wraz z nią wraca gotowość do ustępstw. Wiadomo przecież, że w rokowaniach toczonych w tych dramatycznych okolicznościach w Brukseli stroną ustępującą były Niemcy" - mówił J.Kaczyński.

"Chcemy się przed tym wycofywaniem się polskiego rządu, a szczególnie tego, mającego wyraźną predylekcję do takiej polityki i do poszukiwania tego, co kiedyś protektora, by przed tym zabezpieczyć" - dodał.

Prezes PiS powiedział, że jego partia uważa, że Traktat Lizboński "może być przez Polskę przyjęty i może być nawet dobrze przez Polskę wykorzystywany, ale pod jednym warunkiem, że będzie w takiej formie jak wynegocjowany, a nie będzie w ciągu najbliższych lat czy może miesięcy zmieniony na naszą niekorzyść".

Były premier wyraził nadzieję, że jeszcze dojdzie do kompromisu w sprawie ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego. "Może przy ponownej ingerencji prezydenta - nie wiem jakie prezydent podejmie decyzje -  będzie można tę sytuację zmienić, a jeśli nie, to dojdzie do tego głosowania, albo rząd wycofa swój projekt i wtedy prawdopodobnie będzie referendum" - mówił.

J.Kaczyński zaprzeczył doniesieniom prasowym o "szantażu" o. Rydzyka w sprawie ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego.

Według informacji "Dziennika" - jak pisze gazeta, potwierdzonych w dwóch źródłach - na początku tygodnia prezes PiS spotkał się z jednym z biskupów z zachodniej Polski, kojarzonych ze środowiskiem Radia Maryja. Ten miał przekazać mu warunki, bez spełnienia których dalszy sojusz z Radiem Maryja jest niemożliwy. Pierwszy z nich to doprowadzenie do referendum w sprawie Traktatu Lizbońskiego. Drugi - zgłoszenie przez PiS w Sejmie projektu uchwały o moratorium aborcyjnym.

"Ja w ostatnich tygodniach, jeśli chodzi o zachodnią Polskę spotkałem się i miałem bardzo miłą rozmową z ks. bp Decem, więc pewnie by chodziło o niego, tylko że w trakcie tej rozmowy nie było ani jednego słowa na ten temat" - powiedział J.Kaczyński.

Lider PiS stwierdził, że jest to kolejna insynuacja w mediach łącząca niesłusznie jego ugrupowanie z mediami ojców redemptorystów. Jego zdaniem, mają na to wpływ zagraniczni właściciele mediów.

"To piętno wydawcy, właściciela, jest tam bardzo widoczne. To jest bardzo smutne, jak dziennikarze, którzy wydawali się ludźmi bardzo dobrze zapowiadającymi się, dzisiaj sami, z własnej woli znaleźli się w sytuacji bardzo niedobrej, w moim przekonaniu nawet wręcz poniżającej" - powiedział J.Kaczyński.

J.Kaczyński po raz ostatni wystąpił w Radiu Maryja 19 października 2007 r., w wieczór poprzedzający ciszę wyborczą przed wyborami parlamentarnymi.

pap, ss, ab