- Otóż nie obawiam się zemsty PiS, modlitw ojca Rydzyka, pogróżek przeciwników i mecenasa Giertycha - mówi Janusz Palikot (PO) w "Dzienniku".
Dodaje on jednocześnie, że "nie boi się wkładać kolorowych marynarek i spodni". - Nie obawiam się telewizyjnego widoku moich kręconych włosów i butów, które urzekają Tomasza Lisa. (...) Nie obawiam się także utraty poparcia ani ryzyka popełnienia błędu. Boję się peronów we Włoszczowej, w całej Polsce. I taniego populizmu, któremu nikt nie próbuje się przeciwstawiać - podkreśla poseł koalicji w "Dzienniku".
Skandal? Palikot nie unika tego słowa. - Nie wolno robić skandalu, wskutek którego krzywdy doznaje zwykły człowiek. Nigdy! Wskazane jest jednak robić skandal, który zmusza klasę polityczną do działania. Do tego, aby "coś z problemem zrobić" - uważa polityk Paltformy.
- Nie wyciągałbym przed kamerami plastikowego wibratora, gdyby politycy i urzędnicy chcieli choć przez jeden moment zająć się gwałtami w policyjnych izbach zatrzymań. Skandal, który służy poruszeniu opinii publicznej w ważnej społecznie sprawie, nie jest skandalem. Może być (...) marketingową narracją – dodaje Palikot.
Skandal? Palikot nie unika tego słowa. - Nie wolno robić skandalu, wskutek którego krzywdy doznaje zwykły człowiek. Nigdy! Wskazane jest jednak robić skandal, który zmusza klasę polityczną do działania. Do tego, aby "coś z problemem zrobić" - uważa polityk Paltformy.
- Nie wyciągałbym przed kamerami plastikowego wibratora, gdyby politycy i urzędnicy chcieli choć przez jeden moment zająć się gwałtami w policyjnych izbach zatrzymań. Skandal, który służy poruszeniu opinii publicznej w ważnej społecznie sprawie, nie jest skandalem. Może być (...) marketingową narracją – dodaje Palikot.
ab, dziennik.pl