Puste busy okrążyły Stare Miasto. Ruchem na krakowskich ulicach kierowało w tym czasie 40 policjantów z "drogówki". "Nie doszło do paraliżu miasta. Protest był prawie niezauważalny dla innych uczestników ruchu drogowego" - powiedział szef krakowskiej drogówki podins. Krzysztof Burdak.
Przedstawiciele protestujących wręczyli wiceprezydentowi Krakowa ds. infrastruktury Wiesławowi Starowiczowi petycję, w której proszą o współpracę i możliwość zorganizowania przystanków w centrum miasta, skąd do podkrakowskich miejscowości odjeżdża najwięcej osób.
Wiceprezydent zaprosił przewoźników na rozmowy w przyszłym tygodniu.
Protest wiąże się z planowaną na wrzesień likwidacją trzech strategicznych dla przewoźników przystanków w centrum miasta: pod Pocztą Główną, przy ul. św. Wawrzyńca i Na Zjeździe. Dotyczy także nierozwiązanej kwestii dworca dla busów w centrum, który przewoźnicy chcieliby urządzić pod estakadą nad ul. Wita Stwosza, a miasto się nie zgadza.
Starowicz powiedział dziennikarzom, że rozmowy z przewoźnikami prywatnymi toczą się od października. Jak podkreślił, przystanek pod Pocztą Główną, który jest źle zorganizowany, musi zniknąć, jest natomiast szansa na organizację przystanków na ul. Pawiej czy na placu Bohaterów Getta. "Będziemy o tym rozmawiać. Jest dla mnie oczywiste, że przewoźnicy mają w centrum mieć przystanki, z których będą mogli zabierać ludzi" - powiedział Starowicz.
Według władz miasta, z 700 prywatnych linii jeżdżących po Krakowie problem dotknie jedynie ok. 40 z nich - tyle bowiem ma obecnie zgodę na poruszanie się wewnątrz II obwodnicy.
Prezes Małopolskiego Stowarzyszenia Przewoźników Osobowych Marek Dyszy powiedział dziennikarzom, że środowy protest wskazuje na jedność przewoźników. "Nie chcieliśmy utrudniać życia pasażerom i użytkownikom ulic, ale zasygnalizować ważne dla nas problemy" - mówił Dyszy.
"Te przystanki, które my wskazujemy, są torpedowane. Te, które wskazuje miasto, nie są do przyjęcia, bo są zbyt oddalone od śródmieścia" - tak Dyszy tłumaczył, dlaczego dotąd nie udało się osiągnąć porozumienia. Jak dodał, wiele busów kursuje z miejscowości odległych od Krakowa i podróż nimi trwa kilkadziesiąt minut. Dlatego przewoźnikom zależy, by mogli przywozić pasażerów do centrum.
Według informacji podawanych przez Małopolskie Stowarzyszenie Przewoźników Osobowych, dziennie busami przyjeżdża do Krakowa od 15 do 20 tys. pasażerów.pap, keb