Miejsce zabójstwa byłego komendanta głównego Marka Papały było właściwie zabezpieczone, Leszek Miller nie zadeptywał śladów - powiedział w środę były komendant stołeczny policji Michał Otrębski.
Otrębski, obecnie wykładowca akademicki, zeznawał w procesie cywilnym, który Miller, były premier, a wcześniej szef MSWiA, wytoczył Zbigniewowi Ziobrze. Ziobro, gdy był ministrem sprawiedliwości powiedział, że Miller zadeptywał ślady na miejscu zbrodni.
Otrębski powiedział, że gdy dotarł na miejsce zabójstwa, było tam już wiele osób, w tym politycy. Na pytanie, czy Miller przeszkadzał w pracy policyjnych kryminologów, Otrębski odpowiedział, że "oczywiście nie". Dodał, że nie było uwag do sposobu, w jaki policjanci zabezpieczyli miejsce zdarzenia i nikt z obecnych osób postronnych nie mógł podejść bezpośrednio do samochodu, w którym został zamordowany Papała.
Zeznająca również jako świadek dziennikarka Anna Marszałek mówiła, że na miejscu zabójstwa było wiele osób. Pytana, czy widziała, by Miller przekraczał odgrodzony obszar, zaprzeczyła. Dodała, że stała w takiej odległości, że nie mogła rozpoznać poszczególnych osób, a o obecności Millera od kogoś usłyszała.
Marszałek powiedziała, że nie może stwierdzić, czy ktoś rzeczywiście rozniósł ślady. Dodała, że uważa za dopuszczalne "publicystyczne określenie", że z powodu wielości osób postronnych jakieś ślady zostały zatarte. Zastrzegła, że nikt nie ma jednoznacznych dowodów, że jakieś ślady rzeczywiście uległy zniszczeniu.
"Bardzo się cieszę, że świadek, która miała świadczyć na rzecz pana Ziobry, wykluczyła możliwość, bym mógł zadeptywać ślady" - powiedział po rozprawie Miller. "Równie istotne były zeznania byłego szefa stołecznej policji, który także wykluczył tę możliwość. Pan Ziobro znajduje się w coraz cięższej sytuacji procesowej" - dodał były premier.
Powiedział, że musiał wytoczyć Ziobrze proces, ponieważ słowa o zadeptywaniu wypowiedział jako minister sprawiedliwości, a nie na przykład publicysta. "Jeżeli pełni się urząd ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego, to każde oskarżenie jakiegokolwiek obywatela Rzeczypospolitej nabiera zupełnie innej wagi. Musiałem jednoznacznie zareagować, aby tych słów nie puścić płazem" - powiedział Miller.
Sąd postanowił wystąpić do Komendy Głównej Policji o udostępnienie filmu z miejsca zdarzenia i innych dokumentów dotyczących śledztwa. Będzie też wzywał kolejnych świadków, obecnych krótko po zabójstwie na miejscu zdarzenia.
Miller pozwał Ziobrę za wypowiedź z konferencji prasowej. Gdy w lipcu ubiegłego roku amerykański sąd odmówił wydania Polsce Edwarda Mazura, polonijnego biznesmena, podejrzewanego przez polską prokuraturę o podżeganie do zabójstwa Papały, Ziobro mówił, że Miller zadeptywał ślady na miejscu zbrodni. Mazur był jedną z osób, które zebrały się koło domu Papały na wieść o jego zabójstwie. Otrębski powiedział, że sam jadąc na miejsce zabójstwa wezwał Mazura, zgodnie z rutyną nakazującą przesłuchanie osób, które krótko przed śmiercią widziały ofiarę.
Otrębski, obecnie wykładowca akademicki, zeznawał w procesie cywilnym, który Miller, były premier, a wcześniej szef MSWiA, wytoczył Zbigniewowi Ziobrze. Ziobro, gdy był ministrem sprawiedliwości powiedział, że Miller zadeptywał ślady na miejscu zbrodni.
Otrębski powiedział, że gdy dotarł na miejsce zabójstwa, było tam już wiele osób, w tym politycy. Na pytanie, czy Miller przeszkadzał w pracy policyjnych kryminologów, Otrębski odpowiedział, że "oczywiście nie". Dodał, że nie było uwag do sposobu, w jaki policjanci zabezpieczyli miejsce zdarzenia i nikt z obecnych osób postronnych nie mógł podejść bezpośrednio do samochodu, w którym został zamordowany Papała.
Zeznająca również jako świadek dziennikarka Anna Marszałek mówiła, że na miejscu zabójstwa było wiele osób. Pytana, czy widziała, by Miller przekraczał odgrodzony obszar, zaprzeczyła. Dodała, że stała w takiej odległości, że nie mogła rozpoznać poszczególnych osób, a o obecności Millera od kogoś usłyszała.
Marszałek powiedziała, że nie może stwierdzić, czy ktoś rzeczywiście rozniósł ślady. Dodała, że uważa za dopuszczalne "publicystyczne określenie", że z powodu wielości osób postronnych jakieś ślady zostały zatarte. Zastrzegła, że nikt nie ma jednoznacznych dowodów, że jakieś ślady rzeczywiście uległy zniszczeniu.
"Bardzo się cieszę, że świadek, która miała świadczyć na rzecz pana Ziobry, wykluczyła możliwość, bym mógł zadeptywać ślady" - powiedział po rozprawie Miller. "Równie istotne były zeznania byłego szefa stołecznej policji, który także wykluczył tę możliwość. Pan Ziobro znajduje się w coraz cięższej sytuacji procesowej" - dodał były premier.
Powiedział, że musiał wytoczyć Ziobrze proces, ponieważ słowa o zadeptywaniu wypowiedział jako minister sprawiedliwości, a nie na przykład publicysta. "Jeżeli pełni się urząd ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego, to każde oskarżenie jakiegokolwiek obywatela Rzeczypospolitej nabiera zupełnie innej wagi. Musiałem jednoznacznie zareagować, aby tych słów nie puścić płazem" - powiedział Miller.
Sąd postanowił wystąpić do Komendy Głównej Policji o udostępnienie filmu z miejsca zdarzenia i innych dokumentów dotyczących śledztwa. Będzie też wzywał kolejnych świadków, obecnych krótko po zabójstwie na miejscu zdarzenia.
Miller pozwał Ziobrę za wypowiedź z konferencji prasowej. Gdy w lipcu ubiegłego roku amerykański sąd odmówił wydania Polsce Edwarda Mazura, polonijnego biznesmena, podejrzewanego przez polską prokuraturę o podżeganie do zabójstwa Papały, Ziobro mówił, że Miller zadeptywał ślady na miejscu zbrodni. Mazur był jedną z osób, które zebrały się koło domu Papały na wieść o jego zabójstwie. Otrębski powiedział, że sam jadąc na miejsce zabójstwa wezwał Mazura, zgodnie z rutyną nakazującą przesłuchanie osób, które krótko przed śmiercią widziały ofiarę.
pap, keb