Jak poinformowała Grażyna Jeżewska z biura prasowego Sądu Okręgowego w Łodzi, sekcja wykonania orzeczeń przy wydziale, w którym zapadł wyrok, we wtorek skieruje wezwania dla skazanych do odbycia kary. Lekarze, którzy odpowiadali przed sądem z wolnej stopy, mają trzy tygodnie, aby stawić się w łódzkim Areszcie Śledczym.
Dotąd do sądu nie wpłynęły wnioski obrony i oskarżonych o odroczenie wykonalności kary. Jeżeli skazani nie stawią się 29 lipca, to sąd może wydać zarządzenie o przymusowym doprowadzeniu ich przez policję w celu odbycia kary.
W czerwcu Sąd Apelacyjny w Łodzi prawomocnie skazał dwóch b. sanitariuszy łódzkiego pogotowia za zabójstwa w sumie pięciu pacjentów, którym podali lek zwiotczający mięśnie - pavulon - Andrzeja N. na dożywocie oraz Karola B. na 25 lat więzienia. Dwaj b. lekarze pogotowia - Janusz K. i Paweł W. - za narażenie życia w sumie 14 pacjentów, którzy zmarli, zostali skazani na 6 i 5 lat więzienia. Wobec całej czwórki sąd orzekł także 10-letni zakaz wykonywania zawodu. Obrońcy nie wykluczają wniesienia kasacji do Sądu Najwyższego.
Kilka dni temu zapadł kolejny wyrok w tej sprawie. Na kary od 1,5 do 2 lat więzienia w zawieszeniu na pięć lat łódzki sąd skazał pięciu b. pracowników łódzkiego pogotowia. Troje lekarzy, b. sanitariusza i b. dyspozytorkę oskarżono o przyjmowanie pieniędzy od zakładów pogrzebowych za informacje o zgonach pacjentów. Wobec całej piątki sąd orzekł także grzywny w wysokości od 10 do 15 tys. zł i przepadek osiągniętych korzyści majątkowych.Według prokuratury oskarżeni w latach 1998-2002 roku w celu osiągnięcia korzyści majątkowej ujawnili przedstawicielom kilku zakładów pogrzebowych informacje o zgonach 100 pacjentów. Przyjęli za to ponad 145 tys. zł. Sąd uznał, że oskarżeni pomogli w oszustwie na szkodę rodzin zmarłych pacjentów i przyjmowali pieniądze od zakładów pogrzebowych za informacje o zgonach. Wyrok nie jest prawomocny. Prokuratura nie wyklucza apelacji.
W styczniu 2002 r. "Gazeta Wyborcza" i Radio Łódź ujawniły, że w łódzkim pogotowiu handlowano informacjami o zgonach, a być może celowo zabijano pacjentów. Media podały, że istnieją poszlaki, iż niektórym chorym podawano lek zwiotczający mięśnie, co w określonych przypadkach powodowało śmierć.
Łódzka prokuratura okręgowa nadal prowadzi śledztwo w sprawie afery w pogotowiu i zapowiada kolejne akty oskarżenia. Śledztwo obejmuje lata 1998-2002; badanych jest ponad 2 tysiące przypadków zgonów pacjentów w łódzkim pogotowiu. Główne wątki śledztwa dotyczą: pozbawiania życia pacjentów przez stosowanie niewłaściwej terapii medycznej lub niewłaściwych leków, korupcji lub oszustwa w związku z informacjami o zgonach pacjentów oraz celowego opóźniania wysyłania karetek do pacjentów.
W sumie podejrzanych jest ponad 40 osób, m.in. lekarze, właściciele lub pracownicy zakładów pogrzebowych oraz byli pracownicy pogotowia, w tym sanitariusze i dyspozytorzy. W wątku korupcyjnym dobiega końca śledztwo ws. działania jednej z firm pogrzebowych. Trzy osoby, w tym właściciele firmy, są podejrzani o wręczanie korzyści majątkowych za informacje o ponad 600 przypadkach zgonów.
nd, pap