Decyzję o usunięciu Dorna z PiS podjął Zarząd Główny tej partii. Zasadniczym jej powodem podawanym przez polityków PiS jest "nielojalność" Dorna wobec ugrupowania.
Za podjęciem takiej uchwały głosowało 34 członków Zarządu; jedna osoba była przeciw, dwie wstrzymały się od głosu, także dwie nie wzięły udziału w głosowaniu.
Dorn podkreślił później na konferencji prasowej w Sejmie, że nie zamierza tworzyć nowej partii, przystępować do innej, ani zostać członkiem koła parlamentarnego. Zadeklarował, że pozostanie posłem niezrzeszonym.
Poinformował, że głosowanie w Zarządzie Głównym PiS w sprawie wyrzucenia go było - wbrew jego apelowi - jawne. W ocenie polityka jeśli głosowanie byłoby tajne to jego wynik byłby inny.
Być może - mówił - też zostałby usunięty, ale zupełnie innym stosunkiem głosów. Według niego, już jakiś czas temu w PiS zaczął rządzić strach. "Mój los pokazuje, że różnego rodzaju represje mogą spotkać każdego" - stwierdził Dorn.
Podkreślił, że nie ma pretensji do koleżanek i kolegów, którzy głosowali za usunięciem go. Jak zaznaczył, uznaje to za ich polityczny błąd.
Dorn relacjonował, że na posiedzeniu Zarządu w imieniu prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego zarzut przedstawił mu rzecznik dyscyplinarny partii Karol Karski.
"Był jeden zarzut z dwiema egzemplifikacjami, przykładami. Zarzut dotyczył obrażania członków partii, a pierwsza egzemplifikacja to było sformułowanie ze stycznia o +susłoizacji partii+, a egzemplifikacja druga to było sformułowanie bodajże sprzed dwóch tygodni o sułtanie i grupce otaczających go eunuchów" - opowiadał.
Określenie "susłoizacja" zostało użyte przez Dorna w jego blogu w styczniu. Komentując wówczas wybór Marka Suskiego do Komitetu Politycznego PiS napisał, że "ten typ rozumienia intelektualnego świata oraz mentalności i wrażliwości kulturowej" jaki uosabia Suski powinno się "traktować na zasadzie dobrodziejstwa inwentarza i nadmiernie nie eksponować".
Dorn tłumaczył, że porównanie J. Kaczyńskiego do sułtana, a jego otoczenia do eunuchów było nawiązaniem do zakorzenionej w filozofii państwa władzy patrymonialnej. Monarchia patrymonialna charakteryzowała się tym, iż państwo stanowiło prywatną własność władcy, który był uważany za właściciela wszystkich ziem i zasobów oraz pana i ojca swych poddanych i najwyższego sędziego.
"Przedstawiłem taką oto ideę, że PiS przeszedł bardzo niekorzystną ewolucję w ciągu ostatniego półtora roku: od partii z bardzo silnym przywództwem biorącym się z umowy politycznej i przyzwolenia politycznego na silne przywództwo, do partii o charakterze patrymonialnym, czyli partii takiej, gdzie przywódca traktuje partię jako swoją własność, a członków partii jak rzeczy" - oświadczył.
Dorn opowiadał, że po tym wywodzie szef PiS zaczął z nim polemizować, a on chciał wyjść. Wówczas - kontynuował polityk - jeden z członków Zarządu Głównego stwierdził, że to jest oznaka braku szacunku.
"Niemniej pan Kaczyński na początku swojej wypowiedzi stwierdził: +Nie sądziłem, że pan poseł będzie obecny podczas mojej polemiki, ale proszę bardzo+. Wobec takich sformułowań (...) ten zarzut o brak szacunku dla Zarządu Głównego został uchylony" - mówił Dorn.
Zapowiedział, że będzie się odwoływał od decyzji o usunięciu go z partii do sądu koleżeńskiego.
Dorn podkreślił, że swoim postępowaniem usiłował się przeciwstawić dość wszechstronnemu kryzysowi partii. "Teraz będę starał się przeciwstawiać temu kryzysowi - przy bardzo małych możliwościach działania - jako ktoś, kto formalnie utracił członkostwo w partii, ale w sumieniu dalej czuje się jej członkiem" - zaznaczył.
W jego ocenie, "im prędzej dojdzie do ozdrowieńczego przesilenia w jego partii" tym dla niej lepiej. "Moja największa obawa jest taka, że to ewentualne przesilenie przyjdzie za późno, kiedy słabnięcie partii i zjawiska kryzysowe będą już bardzo, ale to bardzo zaawansowane" - oświadczył poseł.
Zdaniem Dorna, jeśli silne przywództwo w partii okaże się nieskuteczne - a pierwszą jego próbą będą wybory do Parlamentu Europejskiego - to może się pojawić - jak to określił - "ruch egzekucji praw".
"Tego rodzaju zjawiska ozdrowieńcze mogą się pojawić" - ocenił. W jego opinii "przesilenia" w partii mogą przybrać dwie formy: "ruchu egzekucji praw", czyli naprawy ugrupowania, albo postępującej dezintegracji.
Dorn podkreślił, że obawia się perspektywy dezintegracji PiS, która może być dławiona odgórnie, ale gdy wyniki wyborów - przede wszystkim samorządowych - okażą się niesatysfakcjonujące dla partii, napięcia mogą się ujawnić.
Polityk mówił, że członkowie partii muszą mieć elementarne poczucie bezpieczeństwa politycznego i stabilności reguł w ugrupowaniu. Jak zaznaczył w PiS nie ma takich standardów co pokazuje przykład Jacka Kurskiego, który w pewnym momencie został zawieszony za nieelegancką wypowiedź pod adresem koleżanki klubowej, a niedługo po tym został awansowany.
"To pokazuje, że nie ma żadnych reguł" - uważa Dorn. "Pan Jacek Kurski, gdybym ja nadal funkcjonował i to z odpowiednią pozycją, to nigdy by nie został członkiem komitetu politycznego. Bo już raz powiedziałem i było to dawno temu: jeżeli pan Kurski ma być członkiem komitetu politycznego, to ja nie będę wiceprezesem, bo pan Kurski jest powiedzmy przydatny do niektórych zadań, ale od tego, do członka komitetu politycznego droga daleka. Nie słyszałem, żeby ktokolwiek w PO myślał o awansowaniu pana posła Palikota na członka zarządu głównego" - stwierdził polityk.
Pytany jak będzie teraz głosował jako poseł niezrzeszony odparł, że będzie podnosił rękę razem z klubem PiS, chyba że będzie to wymagało "dokonywanego ze szczególną gwałtownością i okrucieństwem gwałtu na rozumie".
Dorn był zawieszony w prawach członka PiS od 16 listopada ubiegłego roku. Razem z nim prezes PiS zawiesił wtedy w prawach członków ugrupowania także Pawła Zalewskiego i Kazimierza M. Ujazdowskiego.
Wcześniej trójka polityków wystosowała list do prezesa w sprawie zmiany sposobu zarządzania PiS. Kiedy list pozostał bez odzewu, Dorn, Zalewski i Ujazdowski zrezygnowali z funkcji wiceprezesów. W grudniu Ujazdowski i Zalewski zrezygnowali z członkostwa w PiS.
Od pewnego czasu trwał, toczony za pośrednictwem mediów, spór między prezesem PiS a Dornem. Ostatnia odsłona sporu między niedawnymi politycznymi przyjaciółmi dotyczyła sprawy alimentów płaconych przez Dorna.
pap, keb