"Martwi mnie, że prezydent Sarkozy nie będzie miał okazji porozmawiać ze mną na temat Traktatu" - powiedział dziennikarzom L.Kaczyński w drodze powrotnej ze szczytu energetycznego w Baku. W piątek wieczorem prezydent powrócił do Warszawy.
Prezydent podkreślił, że ze względu na to, iż jego wizyta w Azji była planowana od roku, wiadomo było, iż termin 6 grudnia (wizyta prezydenta Francji) był złym terminem. Zaznaczył, że jego kancelaria informowała o tym kancelarię Sarkozy'ego.
L.Kaczyński przyznał, że jest zdziwiony, iż mimo jego nieobecności Sarkozy przyjeżdża do Polski. Zaznaczył, że to on zaprosił francuskiego przywódcę do Juraty. Przypomniał, że przedmiotem jego rozmowy z Sarkozym miał być Traktat Lizboński.
Prezydent ocenił, że przyjazd głowy francuskiego państwa jest "pewną formą nakłaniania go do podjęcia w tej chwili decyzji" (dotyczącej Traktatu Lizbońskiego - PAP). "Przy całym olbrzymim szacunku i sympatii do prezydenta Sarkozy'ego nie sądzę, żeby było to szczególnie trafne" - stwierdził L. Kaczyński.
Wizyta Sarkozy'ego zbiega się z gdańskimi obchodami 25. rocznicy przyznania Pokojowej Nagrody Nobla Lechowi Wałęsie. Sarkozy spotka się w Gdańsku z duchowym przywódcą Tybetańczyków dalajlamą, uczestnikiem międzynarodowej konferencji "Solidarność dla przyszłości".
6 grudnia odbędzie się w Gdańsku szczyt w sprawie pakietu energetyczno-klimatycznego z udziałem przywódców państw Europy Środkowej i Wschodniej. Mają w nim uczestniczyć oprócz polskiego premiera i francuskiego prezydenta także przywódcy Czech, Słowacji, Węgier, Rumunii, Bułgarii oraz Litwy, Łotwy i Estonii.ab, pap