"Gotów jestem w każdej chwili do pomocy stoczniom" - zadeklarował w przemówieniu Lech Kaczyński. Wyjaśnił, że będzie mógł to zrobić w ramach kompetencji, jakie daje prezydentowi konstytucja.
"Niezależnie od tego, co mamy dziś, ten dzień, 17 grudnia, pozostaje symbolem i dniem chwały, dniem chwały tych, których nazwiska przed chwilą były wymieniane w apelu poległych. Chwała bohaterom" - podkreślił prezydent.
Być może jeszcze w grudniu parlament zakończy prace nad specustawą dotyczącą stoczni Gdynia i Szczecin. Uchwalona na początku grudnia specustawa przewiduje sprzedaż obu stoczni w otwartym, nieograniczonym przetargu oraz wypłatę pracownikom odszkodowań w wysokości od 20 tys. zł do 60 tys. zł, w zależności od stażu pracy. W środę ustawę z poprawkami przyjął Senat, teraz musi rozpatrzyć je Sejm. Następnie trafi do prezydenta.
"Ja nie mogę podzielić opinii, że polityka rządu w latach 2002- 2008 była taka sama. Z różną energią próbowano załatwić sprawy stoczniowe i sądzę, że gdyby nie zeszłoroczne wybory, to dziś sytuacja stoczni byłaby jednak inna. Ale niewątpliwie problemu nie rozwiązano" - powiedział prezydent.
Postawę rządów w ostatnich sześciu latach wobec przemysłu stoczniowego skrytykował przewodniczący "Solidarności" w Stoczni Gdynia Dariusz Adamski. "Mimo od lat artykułowanych postulatów o rozwiązania dla naszych zakładów, prywatyzację, pozyskanie kapitału, uwolnienie firm od polityki, kolejne ekipy rządowe od 2002 r. począwszy do dziś, zgotowały nam ten los" - mówił związkowiec.
Adamski zwrócił się do L.Kaczyńskiego o poparcie specustawy, gdyż - jak ocenił - bez niej gdyńska i szczecińska stocznia nie tylko nie będą mogły kontynuować produkcji, ale "zatrzymają się w ciągu kilkunastu dni bez żadnej osłony dla załogi".
"Nie poddajemy się i ducha nie gasimy. Zrobimy wszystko i tego oczekujemy od rządu, aby w przyszłości nie doszło do sytuacji, gdy podchodząc pod - nie daj Bóg - zamknięte bramy stoczni ktoś powie o stoczniowcach: 'Oni tu kiedyś ciężko pracowali, bo chcieli żyć godnie'" - powiedział Adamski.
W porannej uroczystości pod pomnikiem Ofiar Grudnia '70 uczestniczyło kilkaset osób. Pod obeliskiem złożono kwiaty i wieńce. Modlitwę w intencji ofiar sprzed 38 lat poprowadził abp Tadeusz Gocłowski. Kompania reprezentacyjna Marynarki Wojennej oddała trzy salwy honorowe.
Odsłonięta została również tablica z nazwiskami 18 osób, które zginęły na ulicach Gdyni w grudniu 1970 r. oraz informacją o legendarnym Janku Wiśniewskim (jego prawdziwe nazwisko to Zbigniew Godlewski - PAP), którego zwłoki niesiono wówczas na drzwiach. Godlewski miał 18 lat i pochodził z Elbląga.
Tablicę, w towarzystwie Lecha Kaczyńskiego, odsłoniły matka Godlewskiego oraz wdowa po Brunonie Drywie, który także zginął w Gdyni w 1970 roku.
Rocznicowe obchody, już bez udziału prezydenta, kontynuowane będą po południu. Rozpocznie je msza św. w kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa. Potem uczestnicy uroczystości przejdą przez centrum Gdyni pod Pomnik Ofiar Grudnia obok Urzędu Miejskiego.
W grudniu 1970 roku, w proteście przeciwko podwyżkom cen wprowadzonym nagle przez władze PRL, przez całe Wybrzeże przetoczyła się fala strajków i demonstracji. Aby stłumić protesty, władze zezwoliły milicji i wojsku na użycie broni.
Według oficjalnych danych, podczas krwawych zajść w Gdyni, Gdańsku, Szczecinie i Elblągu w grudniu 1970 roku zginęły co najmniej 44 osoby, a ponad 1160 zostało rannych.ab, pap