Ustawa zakłada naliczanie emerytur dla byłych oficerów służb PRL nie tak jak dziś - według wskaźnika w wysokości 2,6 proc. podstawy wymiaru za każdy rok służby za lata 1944-1990, lecz 0,7 proc. (tak jak za okres nieskładkowy, za okres składkowy wynosi on 1,3 proc.).
Przywileje za lata służby w PRL stracić mają także ci funkcjonariusze SB, którzy po przełomie 1989-1990 zostali pozytywnie zweryfikowani i przyjęci do Urzędu Ochrony Państwa.
Zmniejszenie świadczeń obejmie funkcjonariuszy organów bezpieczeństwa PRL, które wymienia ustawa lustracyjna. Są to: cywilne i wojskowe służby specjalne od lipca 1944 do lipca 1990 roku.
Mieści się w tym zarówno UB, a potem SB oraz Informacja Wojskowa, a potem Wojskowa Służba Wewnętrzna i zarząd II Sztabu Generalnego, jak i służba wewnętrzna jednostek wojskowych MSW, zwiad Wojsk Ochrony Pogranicza, Akademia Spraw Wewnętrznych oraz inne służby sił zbrojnych prowadzące "działania operacyjno-rozpoznawcze lub dochodzeniowo-śledcze". Zmiany nie dotyczą Milicji Obywatelskiej.
Właściwe organy emerytalne dokonają "ponownej oceny prawa do świadczeń". Na wniosek organu emerytalnego prezes Instytutu Pamięci Narodowej przekazywał będzie zaświadczenie o przebiegu służby danego funkcjonariusza w organach bezpieczeństwa PRL. Zawierało ono będzie też informację, czy z dostępnych materiałów historycznych wynika, że "podjął on współpracę i czynnie wspierał osoby lub organizacje działające na rzecz niepodległości Państwa Polskiego".
Ustawa ma wejść w życie 30 dni od ogłoszenia, w praktyce wejdzie w życie w 2010 roku.
Poseł Lewicy Janusz Zemke zapowiedział już, że jego klub złoży wniosek do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie konstytucyjności ustawy zmniejszającej emerytury dla funkcjonariuszy służb specjalnych PRL i członków WRON.
"Od razu jak ustawa pokaże się w Dzienniku Ustaw to taki wniosek napiszemy" - powiedział dziennikarzom Zemke. Jak dodał, zakłada, że niestety Senat te rozwiązania prawne dosyć szybko przyjmie, a prezydent je podpisze.
"Naszym zdaniem ustawa w sposób ewidentny łamie prawo i jest sprzeczna z konstytucją. Wprowadza zasadę odpowiedzialności zbiorowej. Wobec wszystkich funkcjonariuszy organów bezpieczeństwa państwa do 1989 r. zastosowano taką samą karę bez wyjątku" - podkreślił poseł Lewicy.
W jego ocenie przyjęta przez Sejm ustawa "to lincz dokonany w majestacie prawa". "Oszukano ludzi, którzy przeszli pozytywną weryfikację w 1989r." - ocenił.
"W Polsce jest władza wykonawcza, ustawodawcza i sądownicza. Tutaj większość, czyli PiS i PO zastąpiła sąd i postanowiła wydać zamiast nich wyrok" - uważa poseł Lewicy.
Jego zdaniem gdyby ustawa w obecnym kształcie "ostała się w Trybunale Konstytucyjnym", byłby zaskoczony.
Z kolei b. szef UOP i b. minister spraw wewnętrznych Andrzej Milczanowski uznał za skandaliczną decyzję Sejmu o zmniejszeniu emerytur tym byłym funkcjonariuszom SB, którzy w 1990 roku przeszli pozytywną weryfikację i podjęli służbę w UOP. Zdaniem Milczanowskiego, decyzja ta godzi w podstawy państwa prawa. "Odbierać po dwudziestu latach ludziom przywileje czy należności - to skandaliczne" - powiedział Milczanowski.
"Kwestia pierwsza - prawo nabyte - jakże można je odbierać? Po drugie - odpowiedzialność zbiorowa. Tu nie sposób mówić o odpowiedzialności zbiorowej. Winę zawsze trzeba indywidualizować; nie można wszystkich wrzucać do jednego worka" - powiedział Milczanowski.
"Jako szef UOP zatrudniałem tych ludzi na określonych warunkach stanowiskowych, płacowych i emerytalnych. Po blisko 20 latach ustanawia się nowe zasady, rażąco niekorzystne - uważam to za skandal" - oświadczył Milczanowski.
Jego zdaniem, decyzja Sejmu powinna być zaskarżona do Trybunału Konstytucyjnego. "Z pełnym przekonaniem mówię, że Trybunał powinien uchylić tę rażąco niesprawiedliwą decyzję" - podkreślił Milczanowski.
Kilkanaście dni temu Sejm przyjął nowelizację ustawy o emeryturach i rentach z FUS, umożliwiającą żołnierzom i funkcjonariuszom służb mundurowych wybór między emeryturą "mundurową" a emeryturą z FUS. Oznacza to, że w przypadku zbiegu świadczeń, można wybrać świadczenie wyższe.
ND, em, PAP