Samobójstwa porywaczy Krzysztofa Olewnika powinny doprowadzić nie do komisji śledczej lecz do radykalnych zmian w funkcjonowaniu prokuratury.
Z niesmakiem obserwuję polityczną awanturę wokół ewentualnej sejmowej komisji śledczej, która miałaby zbadać okoliczności uprowadzenia i zamordowania Krzysztofa Olewnika. Na wielkiej tragedii polskiej rodziny chce się zbić kapitał do walki politycznej. Walki niepotrzebnej, bo komisja śledcza nic w tej sprawie nie wyjaśni ani nie rozwiąże, a jedynie potwierdzi to, co wszyscy już wiemy: że organy ścigania od samego początku działały w tej sprawie w sposób skandaliczny, ubliżający nie tylko prawu, lecz także elementarnej przyzwoitości. A nie o to chodzi chyba także rodzinie państwa Olewników. Samobójstwa zabójców Olewnika powinny doprowadzić do zmian i to bardzo daleko idących w funkcjonowaniu polskich organów ścigania. I byłaby to nareszcie jakaś korzyść z tej tragedii.
Nie ma chyba w Polsce organu bardziej upolitycznionego niż prokuratura. "Nie telefonowalibyście do Prokuratury Apelacyjnej w drażliwych sprawach tylko pod jednym warunkiem - gdyby wam telefony pozabierać" – mówił zdesperowany b. szef Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie Zygmunt Kapusta podczas komisji śledczej ds. PKN Orlen, kiedy minister wypierał się wywieranych na niego nacisków ws. aresztowania ówczesnego szefa Orlenu Andrzeja Mierzejewskiego. Do walki z przeciwnikami politycznymi używały prokuratury kolejne ekipy rządzące. W czasach rządów SLD, prokuratura prowadziła śledztwa przeciwko działaczom AWS (zatrzymano wówczas Emila Wąsacza). W czasach PiS, działania śledczych koncentrowały się na politykach SLD, nie inaczej robi Platforma Obywatelska, rozliczając polityków PiS (np. zarzuty dla Zbigniewa Ziobry).
Prokuratura w Polsce przez ostatnie lata służyła do realizacji bieżących interesów politycznych i do zamykania niewygodnych osób (Marek Dochnal, Andrzej Modrzejewski) a nie do walki z przestępczością. Po 1990 roku w Polsce nie udało się rzetelnie wyjaśnić ani jednej głośnej zbrodni. Nie udało się wskazać zleceniodawców zamordowania księdza Popiełuszki, generała Papały, Jacka Dębskiego i wielu, wielu innych. Najważniejsze śledztwa były prowadzone w taki sposób, aby nie doprowadzić do wyjaśnienia całej prawdy.
Tę sytuację czas najwyższy zmienić. Czas skończyć z upolitycznioną prokuraturą, ze śledczymi, którzy nie potrafią dorwać sprawców porwań, inspiratorów zbrodni, a ścigają ludzi, którzy wskutek niejasnych przepisów prawnych nie wiedzą jak płacić podatki. Czas skończyć z nieudolnością i głupotą prokuratorów, przez którą cierpią rzesze niewinnych ludzi. Samobójstwa bandytów powinny doprowadzić nie do komisji śledczej, a do głębokich zmian w strukturach organów ścigania. Zmian, które sprawią, że prokuratura będzie ścigać zbrodniarzy i bandytów, a nie kompromitować się przy każdej możliwej okazji. Czy dymisja Zbigniewa Ćwiąkalskiego oznacza, że dotarło to wreszcie do rządzących?
Nie ma chyba w Polsce organu bardziej upolitycznionego niż prokuratura. "Nie telefonowalibyście do Prokuratury Apelacyjnej w drażliwych sprawach tylko pod jednym warunkiem - gdyby wam telefony pozabierać" – mówił zdesperowany b. szef Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie Zygmunt Kapusta podczas komisji śledczej ds. PKN Orlen, kiedy minister wypierał się wywieranych na niego nacisków ws. aresztowania ówczesnego szefa Orlenu Andrzeja Mierzejewskiego. Do walki z przeciwnikami politycznymi używały prokuratury kolejne ekipy rządzące. W czasach rządów SLD, prokuratura prowadziła śledztwa przeciwko działaczom AWS (zatrzymano wówczas Emila Wąsacza). W czasach PiS, działania śledczych koncentrowały się na politykach SLD, nie inaczej robi Platforma Obywatelska, rozliczając polityków PiS (np. zarzuty dla Zbigniewa Ziobry).
Prokuratura w Polsce przez ostatnie lata służyła do realizacji bieżących interesów politycznych i do zamykania niewygodnych osób (Marek Dochnal, Andrzej Modrzejewski) a nie do walki z przestępczością. Po 1990 roku w Polsce nie udało się rzetelnie wyjaśnić ani jednej głośnej zbrodni. Nie udało się wskazać zleceniodawców zamordowania księdza Popiełuszki, generała Papały, Jacka Dębskiego i wielu, wielu innych. Najważniejsze śledztwa były prowadzone w taki sposób, aby nie doprowadzić do wyjaśnienia całej prawdy.
Tę sytuację czas najwyższy zmienić. Czas skończyć z upolitycznioną prokuraturą, ze śledczymi, którzy nie potrafią dorwać sprawców porwań, inspiratorów zbrodni, a ścigają ludzi, którzy wskutek niejasnych przepisów prawnych nie wiedzą jak płacić podatki. Czas skończyć z nieudolnością i głupotą prokuratorów, przez którą cierpią rzesze niewinnych ludzi. Samobójstwa bandytów powinny doprowadzić nie do komisji śledczej, a do głębokich zmian w strukturach organów ścigania. Zmian, które sprawią, że prokuratura będzie ścigać zbrodniarzy i bandytów, a nie kompromitować się przy każdej możliwej okazji. Czy dymisja Zbigniewa Ćwiąkalskiego oznacza, że dotarło to wreszcie do rządzących?