"Jutro tę ostateczną informację od niego odbiorę" - powiedział premier. Jednocześnie zapewnił, że nie martwi go ta prośba ministra.
We wtorek rząd ma zatwierdzić ostateczny plan cięć w budżetach resortów. Premier nakazał ministrom znalezienie oszczędności na kwotę 17 miliardów złotych. W piątek i sobotę Tusk rozmawiał z szefami resortów; po tych konsultacjach ocenił, że wszystko wskazuje na to, iż oszczędności na taką kwotę się znajdą. Poinformował, że wieloletnie reformy, które miały rozpocząć się w roku 2009, będą - w związku ze złą sytuacją gospodarczą - przesunięte przynajmniej o rok.
Premier, pytany w poniedziałek, czy jeśli Klich nie przedstawi satysfakcjonujących propozycji w sprawie oszczędności, to można się spodziewać jego dymisji, powiedział: "nie rozmawiam z moimi współpracownikami takim językiem twardym; to są wszyscy dojrzali mądrzy ludzie, rozmawiamy ze sobą bardzo konkretnie, bo chodzi o ważne sprawy dla ludzi".
"Moi ministrowie, także minister Klich wiedzą, że jeśli nie znajdą stosownych oszczędności (...) to trzeba będzie szukać innych sposobów, które będą dotkliwe dla ludzi. Mam wrażenie, że wszyscy mnie bardzo dobrze zrozumieli, a że jest to bardzo trudne, to (...) niektórzy potrzebują trochę więcej czasu" - dodał szef rządu.
W sobotę Tusk nakazał Klichowi poprawić plan oszczędnościowy MON. "Musiałem trochę dokręcić imadło. Z MON-em trudno się rozmawia, bo (...) czuł się zawsze finansowym włodarzem w swoim imperium" - mówił w sobotę szef rządu.
Tusk ocenił w poniedziałkowej rozmowie z dziennikarzami, że w sprawie oszczędności są bardzo różne propozycje w zależności od resortu. "Dla mnie najważniejsze jest to, że udało się zbudować taki projekt, który powinien działać nie tylko na rok 2009; dzięki któremu będzie można przesunąć płatności dotyczące wielkich inwestycji, na bardzo poważną kwotę, dochodzącą być może nawet do 10 miliardów złotych" - dodał.
Premier poinformował, że finansowanie inwestycji będzie "zewnętrzne", a budżet będzie się z nich rozliczał dopiero za dwa lata, trzy lata.
Tusk podkreślił też, że rząd szuka oszczędności po to, aby nie zadłużać Polski i Polaków "na długie, długie lata w sposób nadmierny". "Polska i tak ma dość duży dług. My i tak musimy spłacać co roku bardzo poważne odsetki od długu i sam dług. Dlatego tylko ktoś nieodpowiedzialny zadłużałby Polskę w sposób znaczący jeszcze bardziej" - ocenił.
"Tyle ile będzie trzeba, tyle pożyczymy, ale na pewno nie będziemy zwiększali deficytu (budżetowego)" - oświadczył szef rządu.ND, PAP
Pitbul: pies na polityków. Nowy portal rozrywkowy zaprasza!