Według "Wprost" Ganley podczas czwartkowego spotkania z Wałęsą w Warszawie, próbował przekonać byłego prezydenta Polski do poparcia swojego ugrupowania.
"Zacząłem tę rozmowę od słów, że +z tego co wiem to pan jest antyglobalista, a ja jestem za+. Zmierzyliśmy się na argumenty. Wniosek jest taki: jego diagnoza jest prawie podobna jak moja, natomiast inne są sposoby leczenia" - powiedział Wałęsa.
B. prezydent podkreślił, że nie zgadza się z programem politycznym lidera "Libertas".
"Mówiłem tak: +jeśli panu nie podoba się konstytucja europejska i biurokracja europejska - to ja mówię, że mi się też nie podoba. Proszę pokazać, jak to inaczej zrobić. I jeśli pan będzie umiał to inaczej i mądrzej zrobić, to pan może mieć i zwolenników+. Ja idę zawsze za mądrzejszą i lepszą koncepcją" - dodał Wałęsa.
Według b. prezydenta, Ganley podzielił większość jego argumentów dotyczących sytuacji w Unii Europejskiej.
"Okazało się w rozmowie, że on właściwie z tym wszystkim co ja mówię się zgadza. Właściwie całkowicie przekonałem go do mojej filozofii patrzenia na świat, globalizację i jedność europejską. Przekonałem go, że dopóki nie ma lepszego pomysłu, to nie ma co burzyć, bo wtedy będzie anarchia i bałagan" - stwierdził.
"Jest w kontakcie z moim instytutem (Instytut Lecha Wałęsy w Warszawie). Jak by miał jakieś pomysły, które chciałby skonsultować ze mną to jestem za. Ale ja się nigdzie nie zapisuję i nie popieram" - oświadczył Wałęsa.
Declan Ganley to znany przeciwnik Traktatu z Lizbony. Dzięki niemu i skutecznej kampanii, przeprowadzonej przez jego stowarzyszenie, Irlandczycy odrzucili traktat w referendum.
Na początku lutego polski oddział stowarzyszenia otwarto w Warszawie. Irlandzki polityk chce, aby we wszystkich krajach, gdzie powstały oddziały Libertas, powołane zostały koalicyjne komitety wyborcze. Komitety te mają wystawić wspólną listę kandydatów w czerwcowych wyborach do Parlamentu Europejskiego.
ND, PAP