Europejska Unia Piłkarska (UEFA), zirytowana biernością PZPN w sprawie korupcji w polskim futbolu, przesłała list do Warszawy z żądaniem ujawnienia wszystkich szczegółów afery. Co takiego się stało, że UEFA nagle reaguje w ten sposób w sprawie, którą Polska żyje niemal od trzech lat? - pyta "Dziennik".
Pismo wpłynęło do PZPN w lutym, co utrzymywano w tajemnicy. UEFA domaga się w nim dostarczenia listy zatrzymanych sędziów piłkarskich, danych o zarzutach, jakie im przedstawiła prokuratura, oraz raportu na temat działań PZPN w sprawie afery. Nie wystosowano żadnych gróźb, ale jak udało dowiedzieć się gazecie, może się to zmienić. Jedna z możliwych sankcji to wprowadzenie do PZPN nadzorcy z ramienia UEFA.
Pismo zostało wysłane z departamentu sędziowskiego kierowanego przez Yvana Cornu, który w UEFA jest jedną z najważniejszych postaci. Zdaniem jednego z rozmówców "Dz", świetnie zorientowanego w sprawach UEFA, działacze europejskiej federacji tracą cierpliwość. - Zazwyczaj nie są zbyt dobrze zorientowani w tym, co się w Polsce dzieje, nie przejmuje się również doniesieniami prasowymi. Ale skoro wysłała oficjalne pismo, to znaczy, że zaczynają być zdesperowani - mówi.
O co chodzi? - Z listy arbitrów znikają kolejne polskie nazwiska. Europejska federacja musiała się tym zainteresować, bo cierpi na tym wizerunek nie tylko UEFA, ale i Euro 2012" - wyjaśnia rozmówca "Dziennika".
ab, pap
Pismo zostało wysłane z departamentu sędziowskiego kierowanego przez Yvana Cornu, który w UEFA jest jedną z najważniejszych postaci. Zdaniem jednego z rozmówców "Dz", świetnie zorientowanego w sprawach UEFA, działacze europejskiej federacji tracą cierpliwość. - Zazwyczaj nie są zbyt dobrze zorientowani w tym, co się w Polsce dzieje, nie przejmuje się również doniesieniami prasowymi. Ale skoro wysłała oficjalne pismo, to znaczy, że zaczynają być zdesperowani - mówi.
O co chodzi? - Z listy arbitrów znikają kolejne polskie nazwiska. Europejska federacja musiała się tym zainteresować, bo cierpi na tym wizerunek nie tylko UEFA, ale i Euro 2012" - wyjaśnia rozmówca "Dziennika".
ab, pap