"Jeśli chodzi o nieprzygotowanie szkół na przyjęcie sześciolatków, to prezydent ma rację. Ani szkoły, ani gminy, ani budżet państwa nie jest przygotowany na to rozwiązanie (...) Tutaj reforma edukacji musi być przeprowadzana z maksymalną ostrożnością" - powiedział były minister edukacji. "To są bardzo młodzi ludzie, nie daj Boże im zrobić krzywdę na starcie" - zaznaczył.
Jego zdaniem, bezdyskusyjna jest idea obniżenia wieku szkolnego. "To jest bardzo ważne, żeby maturę zdawała osoba, która ukończyła osiemnasty rok życia. (...) Z tym zgadza się także sam prezydent. Mimo to należy pamiętać, że taka zmiana to delikatna materia" - dodał.
Jego zdaniem, rząd zbyt pospiesznie chce się wykazać reformą. "To błąd. Gdyby to zrobiono nieco inaczej, a nie tak +na hurra+, to może tutaj prezydent byłby bardziej sprawiedliwy" - powiedział. Zaznaczył, że lepszym rozwiązaniem byłoby, gdyby ministerstwo edukacji przygotowało osobny akt prawny obniżający wiek szkolny.
Według Handkego, nietrafny zaś jest zarzut prezydenta, dotyczący nadmiernej decentralizacji zadań oświatowych, m.in. poprzez możliwość tworzenia programów nauczania przez nauczycieli bez ich uzgodnienia z kuratorem oświaty. "Nie da się stworzyć dobrego systemu edukacji zarządzanego centralnie" - powiedział.
"Są przecież egzaminy, wiemy czego i jak szkoła nauczyła, więc po co ingerować w treści nauczania" - podkreślił Handke. Jak dodał, nauczyciel powinien być twórczy w swoim zawodzie i należy mu się ze strony ministerstwa edukacji zaufanie.pap, em