Prezydent odniósł się w ten sposób do czwartkowej publikacji "Gazety Wyborczej", która napisała, że Lech Kaczyński ma plan obsadzenia swoimi ludźmi trzech ambasad na Wschodzie, najważniejszych - według "GW" - dla jego zagranicznych ambicji.
"Jeżeli chodzi o dzisiejszy artykuł to wiem, ile jest w tym prawdy, że akurat miałem zamiar te trzy ambasady tzw. swoimi ludźmi obsadzić. Tego rodzaju zamiaru nie miałem" - powiedział w czwartek w wywiadzie dla TVP Info Lech Kaczyński.
W jego ocenie, publikacja "GW" "jest kolejną informacją, która mija się z prawdą.
Lech Kaczyński podkreślił, że to w kompetencji prezydenta leży mianowania wszystkich ambasadorów i jego "świętym prawem" jest to, żeby mieć istotny wpływ na podejmowanie w tym zakresie decyzji.
"GW" podała, że w niedługim czasie opuszczą stanowiska obecni ambasadorzy w Moskwie (Jerzy Bahr), w Wilnie (Janusz Skolimowski) i w Kijowie (Jacek Kluczkowski). Dyplomaci, z którymi rozmawiała "Gazeta", twierdzą, że jeśli prezydent zdoła obsadzić trzy placówki, będzie realnie decydował o polskiej polityce wschodniej. Lech Kaczyński - napisała "GW" - takie ambicje ma, ale brak mu ludzi. "Gazeta" zaznacza, że prezydencka wizja polityki wschodniej zasadniczo różni się od koncepcji rządu, Lech Kaczyński jest np. zwolennikiem twardej linii wobec Rosji, a rząd próbuje rozmawiać z Moskwą.
Prezydent był też pytany o kandydaturę Włodzimierza Cimoszewicza na sekretarza generalnego Rady Europy. Zaznaczył, że w żadnym wypadku nie będzie mówić nic przeciwko tej kandydaturze. "W końcu jest to też polski polityk, jeśli odniesie sukces, to mu pogratuluję tego sukcesu" - dodał.
W niedzielę w TVN prezydent mówił, że "troszeczkę dziwi go" stanowisko rządu, który zgłosił kandydaturę Cimoszewicza - b. premiera i b. szefa MSZ w rządach SLD - na stanowisko sekretarza generalnego Rady Europy.
pap, keb