Tygodnik poinformował na swojej stronie internetowej, że kancelaria prezydenta złożyła pozew przeciwko Arabskiemu do sądu pracy. Powodem jest rachunek za wyczarterowany samolot, którym Lech Kaczyński poleciał na szczyt UE w październiku ubiegłego roku.
"Jeśli chodzi o wątek polityczny, to niepotrzebnie kancelaria prezydenta próbuje cały czas eksploatować tamtą sprawę" - powiedział Arabski. Dodał, że nad istotą sprawy - w sensie prawnym - będzie się zastanawiał wtedy, gdy będzie znał "jakiekolwiek formalne informacje, a nie medialne plotki".
W październiku Kancelaria Prezydenta podała, że Lech Kaczyński nie otrzymał zgody skorzystanie z samolotu rządowego. Pismo w sprawie samolotu podpisał szef kancelarii premiera Tomasz Arabski.
Jak napisał "Wprost" po powrocie wybuchła wojna o to, kto ma zapłacić opiewający na 150 tys. zł rachunek za wynajęty samolot. Według prezydenckich urzędników powinien on zostać uregulowany z budżetu premiera. Wysłali więc w tej sprawie do kancelarii premiera prośbę o zapłatę oraz ponaglenie. Gdy to nie wystarczyło skierowali pozew do warszawskiego sądu pracy.
"Nasi prawnicy wymyślili formułę, w której Arabski występuje jako pracownik skarbu państwa. Blokując głowie państwa dostęp do samolotu naraził na niepotrzebne koszty swojego pracodawcę, czyli Skarb Państwa reprezentowany w tym przypadku przez Kancelarię Prezydenta. Trochę to skomplikowane, ale to jedyny sposób na wyegzekwowanie pieniędzy" - tłumaczy prezydencki urzędnik, na którego powołuje się "tygodnik.
"W sprawie sporu o rachunek za czarter do Brukseli podejmowane są rutynowe kroki prawne" - powiedział "Wprost" szef prezydenckiej administracji Piotr Kowancki.
ND, PAP