"W przypadku senatora Misiaka uważam, że doszło do złego styku z tej racji, że posiada udziały w firmie, która korzysta z zamówień publicznych i w mojej ocenie to jest dyskwalifikujące. Dlatego będę wnosił o usunięcie senatora Misiaka z klubu parlamentarnego i z Platformy Obywatelskiej, dzisiaj na posiedzeniu zarządu" - powiedział premier na konferencji prasowej. Dodał, że jeśli wpłynie rezygnacja senatora, to ją przyjmie.
Tusk powiedział też, że Misiak nie powinien dalej kierować senacką komisją gospodarki, ani nawet być jej członkiem. "Będę wnosił do naszego klubu senackiego o odpowiednie decyzje" - zapowiedział.
Premier zaznaczył, że przez kilka ostatnich dni sprawdzał sprawę Misiaka i nie stwierdził złamania prawa, dlatego - jak mówił - nie informuje prokuratury. "Jeśli tego typu podejrzenie się pojawi, oczywiście zajmą się tym inne służby niż premier" - dodał.
Jednocześnie podkreślił, że Misiak naruszył standardy, jakie powinny obowiązywać w PO, a jego sytuacja jest "więcej niż dwuznaczna". Premier zaznaczył, że konsekwencje, jakie ponosi Misiak, mają też mieć "walor prewencyjny, ostrzegawczy wobec innych".
"Zdaję sobie sprawę, że nie zawsze udaje nam się ten wysoki poziom standardów utrzymać, ale nic nie zwalnia nas z obowiązku reagowania, gdy ktoś te standardy narusza" - powiedział Tusk. "Nie mam zamiaru tolerować takich dwuznacznych sytuacji" - oświadczył.
O tym, że firma Misiaka Work Service dostała zlecenie na pośrednictwo pracy i szkolenia zwalnianych ze Stoczni Szczecińskiej stoczniowców (w ramach tzw. specustawy stoczniowej, nad którą senator pracował), napisała "Gazeta Wyborcza" w sobotę. Premier wyjaśniał, że nie wypowiadał się na ten temat wcześniej, bo "nie stać go" na błahe komentarze. "Od premiera polskiego rządu oczekuje się decyzji, a nie komentarzy" - powiedział.
Tusk zaznaczył, że już na początku kadencji radził parlamentarzystom PO, by pozbyli się udziałów w spółkach i zrezygnowali z zasiadania w radach nadzorczych i zarządach, ale - jak mówił - nie wszyscy go posłuchali. Teraz - zapowiedział - ponownie zwróci się do posłów i senatorów Platformy, by sprzedali lub przekazali swoje udziały w spółkach.
Premier poinformował też, że przejął nadzór nad projektem ustawy antykorupcyjnej, która obecnie jest w uzgodnieniach międzyresortowych. Zaznaczył, że chce nie tylko przyspieszyć prace nad nim, ale też zaproponuje nowe rozwiązania.
Po pierwsze - wymieniał - w projekcie pojawi się instytucja "funduszu powierniczego", do którego osoby wybrane do Sejmu lub Senatu obowiązkowo będą musiały przekazywać swoje udziały w spółkach. Premier chce też wprowadzić zakaz łączenia mandatu parlamentarzysty ze stanowiskiem w radzie nadzorczej lub zarządzie spółki.
"Widać, że w polskiej praktyce jest to nie do pogodzenia. Prawie każdy, kto będąc parlamentarzystą, reprezentuje interes konkretnej spółki naraża się na dwuznaczność, jakiej ofiarą padł senator Misiak. Warto ograniczyć tę pokusę do minimum czy zera" - powiedział premier.
Projekt ma też wprowadzić - jak zapowiedział Tusk - większą jawność oświadczeń majątkowych funkcjonariuszy publicznych oraz doprowadzić do sytuacji, w której jawne będą dane dotyczące zatrudnienia członków rodzin polityków np. informacje, w jakich firmach pracują, czy firmy te korzystają z publicznych pieniędzy.
Zdaniem Tuska, zwolennikiem takiej jawności jest także wicepremier Waldemar Pawlak. Media informowały o powiązaniach biznesowych bliskich i przyjaciół Pawlaka z Ochotniczą Strażą Pożarną, którą wicepremier kieruje.ab, pap
Czytaj też: Co robi Tusk gdy nikt nie widzi?