"Po drugie, będą one podobne do tych, które zostały przedstawione przez MSWiA w zakresie zmian w opiece emerytalnej w innych służbach mundurowych i po trzecie, że będą dotyczyć tylko tych, którzy przyjdą do wojska po wprowadzeniu nowych przepisów emerytalnych" - dodał.
Minister potwierdził, że - w myśl projektu programu rozwoju Sił Zbrojnych - w 2010 r. polska armia ma liczyć 100 tys. żołnierzy służby czynnej i 10 tys. rezerwistów, a na koniec 2011 r. 100 tys. służby czynnej i 20 tys. sił rezerwy. Wielkości takie szef MON tłumaczył w czwartek sytuacją finansową, a także wcześniejszymi decyzjami rządu w tym zakresie.
Prezydent Lech Kaczyński w rozmowie z dziennikarzami wyraził zaniepokojenie takimi danymi. Zwierzchnik Sił Zbrojnych opowiedział się za armią 150-tysięczną. "Mówiłem o tym i będę podtrzymywał tą opinię, że limit armii 100 tys. żołnierzy to jest limit państwa mniejszego niż Polska" - ocenił prezydent.
"Armia Polska (...) powinna mieć tyle, ile początkowo planowano, czyli koło 150 tys. żołnierzy, nawet jeśli tego stanu rzeczy nie da się osiągnąć w bardzo krótkim czasie" - wskazał. "Mój stosunek do procesu profesjonalizacji jest taki jak zawsze. To zjawisko ogólnoeuropejskie i go nie unikniemy, chociaż brak rezerw w postaci młodych mężczyzn i kobiet (...), którzy przeszli służbę wojskową (...) to jest sytuacja, która kiedyś może się źle skończyć" - dodał L. Kaczyński.
Niepokój prezydenta budzą też cięcia w budżecie MON. "To była odprawa jak co roku, ale sytuacja nie jest taka jak w poprzednich latach - są znaczne redukcje środków, są zobowiązania z zeszłego roku" - wskazał L. Kaczyński. Według prezydenta, redukcja budżetu MON o ok. 20 procent jest nieproporcjonalna do oszczędności w innych działach budżetu państwa i nieuzasadniona, ponieważ - jak podkreślił - "nie ma takiej potrzeby, Polsce nie grozi 20-proc. recesja".
L. Kaczyński ma wątpliwości także co do planu wycofania polskich kontyngentów z misji na Bliskim Wschodzie i w Czadzie.
Szef MON powtórzył wcześniejsze deklaracje o przyspieszeniu zmian instytucjonalnych - m.in. redukcji liczby garnizonów, rozwiązaniu okręgów wojskowych, oddzieleniu funkcji planowania i dowodzenia oraz usprawnieniu systemu kierowania armią. Zapewnił, że nie planuje rozformowania żadnej z brygad, które według planu mają się stać podstawowymi związkami taktycznymi w wojskach lądowych. Podał, że ze 126 garnizonów ma pozostać 99.
Większość ze zmian zapisana jest w programie rozwoju Sił Zbrojnych na najbliższą dekadę. Formalnie nie został on jeszcze podpisany. "Projekt programu jest poddawany konsultacjom politycznym i społecznym; ten proces się jeszcze nie zakończył. Jestem głęboko przekonany, że projekt idzie we właściwym kierunku" - powiedział Klich.
Wśród jego założeń wymienił m.in. to, że "profesjonalizacja armii musi przebiegać w tempie wyznaczonym ubiegłoroczną uchwałą Rady Ministrów, tak by od początku września armia polska była w pełni zawodowa", a także przyspieszenie zmian instytucjonalnych i strukturalnych, co ma przynieść oszczędności.
Na początku tygodnia szef BBN Aleksander Szczygło stwierdził, że nie ma podstaw formalno-prawnych do prac nad programem na lata 2009-2018. Jak mówił, głównych kierunków zmian nie zaakceptował prezydent, a inne niż MON resorty, na przykład finansów, nie przekazały swoich danych.
Opinię taką wyraził w czwartek sam prezydent. "Nie otrzymałem projektu wstępnych założeń, które muszę zatwierdzić. Jak otrzymam, sprawa będzie jasna" - wskazał. "Chodzi przede wszystkim o liczebność i związaną z tym ogólną siłę, choć nie mierzy się jej ilością kałasznikowów, czy nawet nowocześniejszej broni automatycznej. Ale wziąwszy pod uwagę, że odziały zabezpieczenia odgrywają istotną rolę we współczesnej armii, to przy 100-tys. armii, (...) oznacza oddziałów bojowych już bardzo niewiele" - ocenił prezydent.
Szef MON pytany w czwartek o planowane na najbliższe dziesięć lat nakłady na modernizację techniczną powiedział, że "czeka na uaktualnienie prognoz rozwoju makroekonomicznego kraju". "Do tego będziemy dostosowywali ścieżkę finansowania Sił Zbrojnych, mam nadzieję, że nastąpi to do połowy roku" - podał.
"Ze względu na możliwości finansowe program modernizacji technicznej będzie musiał trwać dłużej. Płatności będą przesuwane na później, będziemy zamawiali mniej aniżeli planowaliśmy jeszcze w ubiegłym roku systemów uzbrojenia i wyposażenia" - powiedział Klich. Powtórzył, że priorytetem pozostaje doposażenie kontyngentu w Afganistanie, na co są zagwarantowane środki.pap, keb, ab
"Radka droga ku NATO" - czytaj na Blogbox.com.pl