Katastrofa "Bryzy"

Katastrofa "Bryzy"

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. PZL Mielec 
Cała czteroosobowa załoga zginęła w katastrofie samolotu wojskowego Bryza na lotnisku Gdynia-Babie Doły. Samolot ćwiczył awaryjne lądowanie na jednym silniku - poinformowała Marynarka Wojenna.
W związku z katastrofą, na polecenie ministra obrony Bogdana Klicha, zostały wstrzymane loty wszystkich maszyn typu Bryza w Siłach Zbrojnych. Katastrofę zbada Komisja Badania Wypadków Lotniczych.

Do katastrofy doszło we wtorek po godz. 17 nad lotniskiem wojskowym Gdynia-Babie Doły. Wykonywano tam loty szkoleniowe. W ramach treningu załoga wykonywała lądowanie na jednym silniku - drugi był wyłączony. Świadkowie mówili, że samolot był nad pasem startowym przechylony na jedną stronę.

Rzecznik Marynarki Wojennej kmdr por. Bartosz Zajda poinformował, że po akcji ratowniczej stwierdzono, iż zginęły wszystkie cztery osoby znajdujące się na pokładzie. Byli to: dowódca maszyny, kapitan marynarki, pilot; porucznik marynarki, który był podczas lotu szkolony; komandor ppor marynarki - jako pilot kontrolujący szkolenie; chorąży sztabowy - jako technik pokładowy. Byli w wieku od 27 do 48 lat. Ich dane będą ujawnione w późniejszym terminie.

Zajda zapewnił, że najbliżsi ofiar zostali powiadomieni o katastrofie i będą otoczeni opieką. W Marynarce Wojennej - rozkazem jej dowódcy - ogłoszono żałobę. Na okrętach wojennych i siedzibach dowództw bandery i flagi będą podnoszone do połowy masztów.

W akcji ratowniczej uczestniczyło początkowo siedem zastępów straży pożarnej, później działanie przejęło wojsko.

O ofiarach śmiertelnych jako pierwsza informowała straż pożarna; początkowo mowa była o odnalezieniu we wraku szczątków trzech osób. Ostatecznie Marynarka Wojenna potwierdziła, że zginęła cała czteroosobowa załoga. Jak poinformował PAP rzecznik pomorskiej straży pożarnej Tadeusz Konkol, z relacji strażaków, którzy byli na miejscu zdarzenia, wynika, że ciała dwóch ofiar katastrofy znajdowały się wewnątrz wraku maszyny, a dwa poza nią.

Kondolencje rodzinom lotników złożył prezydent Lech Kaczyński, wyrażając w związku z tym "najgłębszy ból".

Minister obrony Bogdan Klich, który udał się do Gdyni, także złożył kondolencje rodzinom. Zapowiedział, że raport Komisji Badania Wypadków Lotniczych będzie podany do publicznej wiadomości. Poinformował też, że rutyną jest wstrzymanie lotów na tym rodzaju samolotów do czasu wyjaśnienia przyczyn katastrofy - taka decyzja już zapadła.

M-28 Bryza to lekki dwusilnikowy samolot transportowy i patrolowo-rozpoznawczy. W tej wersji używa go Marynarka Wojenna. Jest modernizacją radzieckiej konstrukcji M-28, prototyp został oblatany w 1993 roku. Maksymalny pułap wynosi 6000 m, maksymalna prędkość 350 km/h. Z ładunkiem jednej tony M-28 może przelecieć ok. 1300 km. W wersji morskiej załoga liczy sześć osób.

Zajda powiedział, że Bryza należy do najbardziej bezpiecznych maszyn używanych przez ten rodzaj sił zbrojnych. Tę opinię podzielają eksperci lotniczy, którzy podkreślają, że dotąd nie było w Polsce wypadku tego samolotu.

Jak podaje na swojej stronie internetowej Marynarka Wojenna, formacja ta dysponowała dotychczas (przed katastrofą) 13 samolotami M-28. Samoloty te "w zależności od rodzaju wyposażenia, mogą występować w trzech wersjach: patrolowo- rozpoznawczej, monitoringu ekologicznego oraz transportowej".

Pierwsza wersja samolotu przeznaczona jest m.in. do patrolowania akwenów morskich i prowadzenia akcji poszukiwawczo-ratowniczych. Z kolei wersja transportowo-desantowa służy (oprócz działań desantowych) do transportu medycznego i transportu osób. Trzecia wersja samolotu, wyposażona w specjalistyczne urządzenia radarowe, skaner do pomiaru warstwy zanieczyszczeń na wodzie oraz w nowoczesne systemy łączności, przeznaczona jest do monitoringu ekologicznego akwenów morskich.

Na swojej stronie MW informuje też, że wszystkie wersje Bryzy dostarczone zostały Marynarce Wojennej przez polski przemysł.

Bryzy to zdecydowanie bezpieczne maszyny, a z oceną przyczyn wtorkowej katastrofy należy poczekać do czasu poznania jej szczegółowych okoliczności - ocenił Piotr Abraszek z "Nowej Techniki Wojskowej".

We wtorek ok. godz. 17 na lotnisku Gdynia - Babie Doły rozbił się samolot patrolowo-rozpoznawczy Bryza. Do katastrofy doszło podczas podejścia do lądowania. Był to rutynowy lot, podczas którego trenowany był manewr lądowania na jednym silniku.

Zdaniem eksperta samoloty typu Bryza to "zdecydowanie bezpieczne maszyny". "Od ponad 20 lat latają w polskim lotnictwie wojskowym i wypadki z ich udziałem nie zdarzają się nagminne" - zaznaczył Abraszek.

Ekspert podkreślił, że dopóki nie będą znane szczegółowe dane na temat okoliczności katastrofy, nie ma sensu spekulacja na temat jej przyczyn. "Niczego nie można wykluczyć, ale najczęściej katastrofy powoduje splot rożnych czynników" - dodał.

W opinii eksperta lądowanie na jednym silniku to jeden z trudniejszych manewrów. "Wprowadza on poważne zmiany w zachowaniu się samolotu. Po pierwsze asymetrię ciągu, tzn. samolot ściąga na jedną stronę. Ponadto aktywny silnik pracuję na znacznie wyższej mocy niż w sytuacji standardowej" - mówił Abraszek.

Jego zdaniem manewr lądowania na jednym silniku wymaga, obok wiedzy teoretycznej, także odpowiednich umiejętności praktycznych zdobytych na danym typie samolotu.

"Każdy typ samolotu zachowuje się w takich warunkach (lądując z jednym wyłączonym silnikiem) nieco inaczej i nie można bezpośrednio przekładać doświadczenia zdobytego na jednym typie maszyny na inną" - zaznaczył ekspert.

Abraszek ocenił, że wymagania stawiane pilotom, którzy mogą prowadzić i uczestniczyć w tego typu treningach, są precyzyjnie określone i - jego zdaniem - wystarczające. "Czego dowodem jest, że do tego typu wypadków nie dochodzi zbyt często, biorąc pod uwagę liczbę samolotów i śmigłowców w lotnictwie polskim" - powiedział.

Dodał, że wymagana przy tego typu manewrach minimalna ilość wylatanych godzin to około tysiąc, niekoniecznie na danym typie samolotu. "Tu nie ma drogi na skróty" - podkreślił.

Prezydent Lech Kaczyński złożył kondolencje rodzinom ofiar katastrofy samolotu transportowego Bryza, który rozbił się we wtorek wieczorem na wojskowym lotnisku w Babich Dołach.

Lech Kaczyński wyraził "najgłębszy ból" w związku z tą katastrofą, złożył kondolencje rodzinom ofiar.

"Miałem jeszcze resztkę nadziei, że członkowie załogi przeżyli, przynajmniej niektórzy z nich. Tam były cztery osoby" - oświadczył prezydent. Jak dodał, w tej chwili "już tej nadziei nie ma".

Rzecznik Marynarki Wojennej poinformował PAP, że zginęły wszystkie cztery osoby znajdujące się na pokładzie samolotu Bryza.

Prezydent powiedział też, że o katastrofie został poinformowany "błyskawicznie", "zgodnie z procedurami".

Minister obrony Bogdan Klich zapowiedział już, że przyczyny katastrofy zbada katastrofy przez Państwową Komisję Badania Wypadków Lotniczych. Wyniki prac komisji zostaną podane do publicznej wiadomości.

ab, pap, keb