Klich podkreślił, że "cały dramat polega na tym, iż podczas przygotowywania się do takiego zdarzenia - samolot spadł, rozbił się i stanął w płomieniach". "Samolot był dobrym samolotem, to była 12-letnia Bryza. Takie maszyny z fabryki w Mielcu są na wyposażeniu Marynarki Wojennej i Sił Powietrznych" - mówił Klich, wyrażając jednocześnie kondolencje dla najbliższych ofiar.
W Gdyni minister odwiedził rodziny dwóch tragicznie zmarłych pilotów mieszkających w pobliżu lotniska. Tłumaczył, że "nie będzie w stanie odwiedzić wszystkich rodzin". Zapewnił, że rodziny tragicznie zmarłych pilotów będą objęte należytą opieką resortu i że zostaną im wypłacone wszelkie świadczenia. "Waszych bliskich na pewno to nie zwróci ale siły zbrojne będą pamiętać o waszych bliskich, naszych pilotach" - dodał.
Klich podczas wizyty w Babich Dołach podkreślił, że "piloci mieli długoletnie doświadczenie - dowódca załogi był prawie moim rówieśnikiem. Cóż można powiedzieć, zabrakło im żołnierskiego szczęścia" - powiedział Klich.
Minister poinformował, że w drodze na miejsce tragedii jest Komisja Badania Wypadków Lotniczych, która natychmiast po przyjeździe przystąpi do pracy w celu określenia okoliczności zdarzenia. Obiecał, że "wszelkie okoliczności i przyczyny zostaną przekazane do publicznej wiadomości".
Klich powiedział, że teren wypadku na lotnisku wojskowym w Babich Dołach zabezpieczyła Żandarmeria Wojskowa, na miejscu jest też prokurator wojskowypap, keb