Związkowcy podpalili kilka opon, ale protest przebiegł spokojnie, policja nie interweniowała.
Przedstawiciele zakładów naprawczych taboru kolejowego wręczyli w KPRM skierowaną do premiera wspólną petycję, w której proszą szefa rządu o zainteresowanie się sprawami PKP, zwłaszcza PKP Cargo. Premiera nie było jednak w kancelarii - w tym czasie był w Sejmie.
"Powodowani dramatyczną sytuacją pracowników Zakładów Zaplecza Kolei, pragniemy poinformować o skutkach podjętej przez PKP Cargo decyzji o prawie całkowitym zaprzestaniu kierowania zleceń na naprawy, modernizację oraz zakup nowych wagonów towarowych, jak również radykalnego ograniczenia ilość napraw lokomotyw, realizowanych w Zakładach Zaplecza Kolei, spowodowaną dużym spadkiem przewozów (ok. 30 proc.) oraz wewnętrzną restrukturyzacją PKP Cargo SA" - napisano w petycji.
"Powyższa decyzja PKP Cargo oraz brak zamówień na usługi od pozostałych przewoźników, działających na polskim rynku przewozowym, wymusza konieczność natychmiastowej redukcji o blisko 50 proc. 18 tys. pracowników, zatrudnionych w tych zakładach" - napisano.
Jak podkreślono, "tak radykalny i natychmiastowy brak zamówień dla Zakładów Zaplecza Kolei, może spowodować upadłość dużej części tych zakładów".
Przewodniczący Sekcji Krajowej NSZZ "Solidarność" Przedsiębiorstw Zaplecza Kolei Zbigniew Kowalski powiedział dziennikarzom, że na polskim rynku w przyszłym roku pojawi się konkurencja dla PKP Cargo ze strony przewoźników z innych państw europejskich, którzy będą mieli dostęp do polskiej infrastruktury. "PKP Cargo musi się dozbroić technicznie. Musi mieć porządny tabor, wagony, lokomotywy, żeby konkurować z tym przewoźnikami" - podkreślił.
"Jeżeli ten protest nie osiągnie skutku, to (...) firmy będą upadać, bezrobocie będzie rosnąć, a jeśli nie będzie decyzji rządowych, to najprawdopodobniej przyjedziemy tutaj, ale z większą siłą, kolejny raz" - dodał.
Zaznaczył, że wręczając pismo w KPRM uzyskał zapewnienie, iż przedstawiciele rządu ustosunkują się do postulatów zawartych w petycji.
Protest zakończył się ok. godz. 13.30.
Pracownicy zakładów naprawczych taboru kolejowego z całego kraju chcą, żeby rząd zainteresował się sprawami PKP, zwłaszcza PKP Cargo, które w tym roku nie zleca napraw taboru na zewnątrz. PKP Cargo tłumaczy, że firma sama ma złą sytuację, dlatego nie zleca napraw wagonów. Ma to wpływ na złą sytuację zakładów naprawczych, dla których Cargo jest głównym zleceniodawcą.
ZNTK w Łapach powiadomił z końcem marca urząd pracy, że w ramach zwolnień grupowych pracę straci 400 z 750 pracowników. Powodem zwolnień jest brak zamówień na remont wagonów od PKP Cargo - dotychczas głównego zleceniodawcy firmy; zamówienia te stanowiły 80 proc. produkcji ZNTK.
Związki zawodowe w ZNTK Łapy nie zgodziły się na zwolnienia w firmie. Jak powiedział PAP w czwartek prezes łapskiego ZNTK Ryszard Ekiert, w związku z taką sytuacją to zarząd musiał ustalić kryteria zwolnień w firmie, które są nieuniknione.ND, em, PAP
Galeria:Manifestacja ZNTK