Poproszony o komentarz do odwołania ze stanowiska Jana Żaryna, b. prezydent Lech Wałęsa powiedział, że nie zna jeszcze argumentacji, "która spowodowała zwolnienie".
"Ja bym wolał usłyszeć z IPN takie wystąpienia, że zdarzało się, że IPN łamał prawo, nie szanował wyroków sądowych, że to był błąd i od tego momentu zaczyna szanować wyroki" - powiedział Wałęsa.
Chodzi o wyrok sądu lustracyjnego z 2000 roku, który orzekł, że b. prezydent złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne, iż nie był agentem służb specjalnych PRL oraz uznał, że SB fałszowała swe akta na temat Wałęsy.
B. prezydent dodał, że "instytucja państwowa nie może łamać prawa, musi realizować prawo".
Żaryn powiedział w TOK FM, że Wałęsa w 2005 roku dostał status pokrzywdzonego niezgodnie z ówczesnymi przepisami, bo ówczesny prezes IPN Leon Kieres uważał, że b. prezydent jest postacią wybitną i taki status mu się należy. Niedawne publikacje na temat Wałęsy nazwał "przecięciem wrzodu". Sam Wałęsa mówił, że Żaryn powinien odejść z IPN lub być zwolniony dyscyplinarnie.
W czwartek Żaryn oddał się do dyspozycji prezesa IPN Janusza Kurtyki, który podjął decyzję o odwołaniu go z funkcji od 15 kwietnia - podał rzecznik IPN Andrzej Arseniuk.
Odnosząc się do wypowiedzi Żaryna, Wałęsa podkreślił, że szef Biura Edukacji Publicznej Instytutu "miał przykład od prezydenta Kaczyńskiego". Dodał, że prezydent jest "prawnikiem, który przysięgał na Boga, że prawo będzie szanował, a sam - wiedząc o wyrokach, łamał te wyroki i opowiadał głupoty". "Jak miał inne dowody, mógł postarać się o zmianę (wyroku sądu) i byłoby wszystko OK" - zaznaczył Wałęsa.
ND, PAP