"Ten katalog jest oczywiście niepełny, większość z państwa te wątpliwości potwierdziła, natomiast ja potwierdzam tylko, że bardzo zależy mi na tym, by znaleźć rozwiązania, które te wątpliwości usuną" - powiedział minister podczas debaty w Fundacji Batorego z udziałem m.in. b. prezesa TVP Jana Dworaka, zawieszonego prezesa TVP Andrzeja Urbańskiego oraz ekspertów rynku medialnego.
Podczas debaty powtórzono wiele krytycznych uwag, które padły już pod adresem projektu ustawy m.in. przy okazji konsultacji społecznych w Sejmie. Dokument krytykowano m.in. za brak odniesienia do procesu cyfryzacji, proponowanie mediom publicznym "groszowych" środków na utrzymanie (ok. 600-800 mln zł rocznie wobec 2,5 mld zł, których media publiczne potrzebowały na funkcjonowanie np. w 2007 r.) przy jednoczesnym zwiększaniu kosztów ich funkcjonowania (przekształcenie regionalnych ośrodków TVP w kilkanaście odrębnych spółek). Projektowi zarzucano też, że uzależni TVP i Polskie Radio od układu politycznego i zlikwiduje kulturotwórczą rolę mediów publicznych.
B. prezes TVP Jan Dworak zaapelował, by w obliczu zmasowanej krytyki projektu nie pracować nad nim "pod presją czasu".
Dworak przyznał przy tym, że istnieje "paląca potrzeba zmian we władzach mediów publicznych", ale można je przeprowadzić w prostszy sposób - wystarczy, że Sejm, Senat i prezydent odrzucą czekające od kilku tygodni na rozpatrzenie sprawozdanie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, przez co przestanie ona istnieć. Następnie nowa KRRiT powołałaby nowe rady nadzorcze mediów publicznych, których kadencje upływają w ciągu najbliższych tygodni, nowe rady nadzorcze wybrałyby zaś nowe zarządy TVP i Polskiego Radia.
"To wszystko wymaga tylko jednego - pewnej woli politycznej i chęci porozumienia się" - powiedział Dworak. "Ta droga jest prosta, nie trzeba uchwalać do tego nowej ustawy, a nad nią można spokojnie popracować bez niepotrzebnej presji czasu. Dlaczego tak się nie dzieje? Nie wiem" - podkreślił.
Minister kultury powiedział z kolei, że obecne dążenie do uchwalenia nowej ustawy medialnej podyktowane jest "presją opinii publicznej".
"Opinia publiczna wywiera w tej chwili presję na dokonywanie zmian w TVP, na zajęcie się tym tematem, a nie odwrotnie - jakieś ambicje krwiożercze rządu Donalda Tuska, który ma ambicje przejęcia TVP" - mówił Bogdan Zdrojewski.
"Wręcz odwrotnie - tej telewizji publicznej z racji skomplikowanego bagażu politycznego boimy się najmocniej, boimy się najbardziej dlatego, że w tej materii wrażliwość opinii publicznej jest najwyższa" - podkreślił Zdrojewski.
Minister mówił też podczas debaty o najważniejszych różnicach, jakie dostrzega między pierwotnym projektem przygotowanym przez zespół, pracujący przy resorcie kultury pod kierownictwem prof. Tadeusza Kowalskiego, a projektem, który w obecnym kształcie po konsultacjach politycznych w gronie PO, SLD, PSL czeka na pierwsze czytanie w Sejmie.
"Pierwsza to finansowanie" - powiedział Zdrojewski. Przypomniał, że zespół prof. Kowalskiego zaproponował by media publiczne były finansowane z podatku VAT od działalności medialnej, co miało dawać od 700 do 900 mln zł rocznie, a kwota ta miała być niezależna od decyzji politycznych. W aktualnym projekcie zapisano, że ilość pieniędzy na media publiczne będzie corocznie uchwalana w ramach budżetu państwa.
Minister przyznał przy tym, że zmiana sposobu finansowania mediów publicznych z abonamentu na finansowanie budżetowe wymaga notyfikacji Komisji Europejskiej. "W niektórych wypadkach taka notyfikacja może trwać kilka miesięcy, w bardziej złożonych, skomplikowanych warunkach może trwać nawet kilka lat" - powiedział Zdrojewski.
Kolejny element, który minister wskazał jako "ważny", a zmieniony "na skutek określonych kompromisów" to licencje programowe. "Tu zastrzeżeń czy uwag mam sporo" - powiedział Zdrojewski, wskazując, że zapisany w projekcie mechanizm udzielania licencji programowych może spowodować, że jeśli ustawa wejdzie w życie bez przepisów przejściowych, to od 1 stycznia 2010 pieniądze na funkcjonowanie mediów publicznych będą "tylko na papierze".
"Daty i terminy pozyskiwania wszystkich elementów związanych z licencją programową po prostu są tak ułożone, iż w efekcie otrzymanie środków finansowych na poszczególne programy będzie możliwe po ok. minimum sześciu - dziewięciu miesiącach. Trzeba wybrnąć z tej sytuacji" - powiedział Zdrojewski.
"Trzeci element to jest konstrukcja wszystkich gremiów, wszystkich władz telewizji publicznej" - podkreślił minister. Zaznaczył, że chodzi głównie o rady nadzorcze, które "tak skonstruowane (ich skład określono sztywno na trzyosobowy) będą funkcjonowały wadliwie".
"Z mojego punktu widzenia dobrze byłoby, aby konstrukcja rad nadzorczych była widełkowa - np. od trzech do pięciu, a nie ustalana w sposób sztywny, gdyż w innym wypadku, znając bogactwo życia, będziemy mieli do czynienia z licznymi patami w pełnieniu niezwykle ważnych funkcji przez same rady nadzorcze" - ocenił Zdrojewski.ND, PAP