To ma być zwieńczenie najważniejszej inicjatywy rządu w polityce zagranicznej. Ale Donald Tusk wciąż nie zdecydował, czy weźmie udział w unijnym szczycie w czwartek w Pradze, na którym ma zostać zainaugurowany program Partnerstwa Wschodniego - informuje "Dziennik".
Zdaniem źródeł dyplomatycznych premier obawia się, że prezydent, który już zapowiedział swoją obecność na szczycie, zajmie twardsze od rządu stanowisko wobec Rosji. I utrudni przygotowywaną przez ekipę Tuska odwilż w stosunkach z Moskwą.
- Decyzję o tym, czy polecieć do Pragi, premier podejmie w ostatniej chwili - przyznaje rzecznik rządu Paweł Graś. To zaskakująca zwłoka, bo Tusk wielokrotnie deklarował, że Partnerstwo to priorytet polityki jego rządu.
- Po raz pierwszy przeprowadziliśmy od A do Z ważny unijny projekt, a nie byliśmy jedynie pasywnym graczem. Prezydent w ogóle w tym nie uczestniczył, wręcz długo nic o tym nie wiedział - tłumaczy rzecznik MSZ Piotr Paszkowski.
Szef MSZ Radosław Sikorski, który we wtorek leci do Moskwy, aby przygotować wrześniową wizytę w Polsce premiera Władimira Putina, jest skłonny namawiać Tuska, aby poleciał do Pragi. Wierzy, że szef rządu w razie czego skontruje wypowiedzi prezydenta - pisze "Dz".ab, pap