Jak poinformowała PAP rzeczniczka Wyższego Urzędu Górniczego (WUG) w Katowicach Edyta Tomaszewska, w obrębie chodnika likwidacyjnego ściany wydobywczej 9b S, gdzie zlokalizowano pożar, powstaną dwie tamy izolacyjne, odcinające doń dopływ tlenu. Ratownicy będą budować je w trudnych warunkach - w pobliżu panuje dość wysoka temperatura, sięgająca 39 stopni Celsjusza.
Po zauważeniu pożaru w niedzielę późnym wieczorem, z jego rejonu wycofano 25 górników, którzy zdołali opuścić zagrożony rejon samodzielnie, bez użycia aparatów tlenowych. Gdyby pożaru nie wykryto na czas, atmosfera w wyrobisku, gdzie wzrosło stężenie tlenku węgla, mogłaby stać się niezdatna do oddychania.
W kopalni rozpoczęto wtedy akcję pożarową, w poniedziałek wieczorem prowadzoną przez cztery kopalniane zastępy ratownicze. W odwodzie pozostawali ratownicy z okręgowej stacji ratownictwa. Na miejscu pracowało też pogotowie pomiarowe Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego, na bieżąco kontrolujące skład atmosfery.
To m.in. trudne warunki w rejonie pożaru wpłynęły na decyzję ekspertów o postawieniu tam izolacyjnych. Pożar najpewniej ma charakter endogeniczny, a więc spowodowany samozagrzaniem węgla w tzw. zrobach ściany wydobywczej, czyli niedostępnych pustych przestrzeniach po eksploatacji węgla.
Pożary endogeniczne to naturalne zjawisko w górnictwie węgla kamiennego. Dochodzi do nich w kopalniach kilka razy w roku. W tego typu przypadkach zwykle nie występuje otwarty ogień. Wykrywane są najczęściej przez czujniki wykazujące zwiększoną temperaturę, zadymienie oraz podwyższone stężenia tlenku węgla i innych gazów.
Najczęstszą metodą zwalczania podziemnych pożarów jest odizolowanie od pozostałej części kopalni tamami przeciwwybuchowymi. W odgrodzony rejon, w zależności od sytuacji, można tłoczyć tzw. gazy inertne, np. azot, który wypierając powietrze przyspiesza wygaśnięcie pożaru. Po otamowaniu pożar zwykle wygasa, jednak może to trwać nawet kilka miesięcy.pap, keb