Prezydent nie jedzie do Pragi

Prezydent nie jedzie do Pragi

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prezydent Lech Kaczyński zrezygnował z udziału w szczycie Unii Europejskiej inaugurującym Partnerstwo Wschodnie w Pradze, bo - jak informują jego współpracownicy - chce uniknąć konfliktu z rządem. Platforma jest z gestu prezydenta zadowolona.

O tym, że Lech Kaczyński postanowił zrezygnować z udziału w unijnym szczycie, poinformowała we wtorek rano Kancelaria Prezydenta. "Chcąc uniknąć konfliktu ze stroną rządową, prezydent Lech Kaczyński postanowił pozostawić premierowi reprezentowanie Polski na posiedzeniu Rady Europejskiej w Pradze" - napisano w komunikacie kancelarii.

Zaznaczono w nim, że minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski przekazując prezydentowi stanowisko rządu przed szczytem, poinformował, iż Partnerstwo Wschodnie jest inicjatywą rządową.

"Prezydent nie chce dać pretekstu do kolejnego konfliktu. Minister Sikorski uznał za celowe tak bardzo podkreślać, że jest to inicjatywa rządowa, to proszę bardzo, niech rząd nie ma wrażenia, że pan prezydent próbuje odebrać sukces czy splendor" - powiedział dziennikarzom szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki.

Według niego, prezydent zrezygnował z wyjazdu na szczyt w Pradze, bo po otrzymaniu stanowiska rządu po prostu "nie chciał dać pretekstu do kolejnego konfliktu".

Rzecznik rządu Paweł Graś pytany o decyzję prezydenta podkreślił w TVN24, że najważniejsze jest, aby w Pradze "głos polskiej dyplomacji był dobrze zaprezentowany", a Partnerstwo Wschodnie "zostało wypełnione konkretami".

Poinformował, że na szczycie w Pradze powstanie wspólna deklaracja państw członkowskich UE i państw partnerskich (biorących udział w Partnerstwie).

"Mają tam zapaść decyzje dotyczące konkretnych projektów. Jest to wielki dzień, w którym Europa za sprawą Polski otwiera się na wschód. Dobrze, że głos Polski będzie tam zaprezentowany. Cieszymy się, że pan prezydent doszedł do wniosku, że najważniejsze jest, aby głos Polski wybrzmiał tam (w Pradze) należycie" - powiedział Graś.

Z decyzji Lecha Kaczyńskiego cieszy się szef sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych Krzysztof Lisek (PO). Jak zaznaczył, dla nikogo - nawet dla Kownackiego - nie ulega wątpliwości, że Partnerstwo Wschodnie było inicjatywą polskiego rządu.

"Bardzo się cieszę z takiej decyzji prezydenta, bo wydaje mi się, że rzeczywiście, zwłaszcza w tym szczycie inicjującym Partnerstwo Wschodnie, powinien być obecny i premier, i minister Sikorski. Obydwaj osobiście bardzo się angażowali w ten projekt i myślę, że nie powinno zabraknąć żadnego z nich przy stole na szczycie" - powiedział PAP Lisek. "To bardzo pozytywny gest" - ocenił.

Tymczasem wiceprzewodniczący sejmowej Komisji SZ i były szef MSZ Paweł Kowal (PiS) - jak mów - "w ogóle nie rozumie, co to znaczy, że inicjatywa jest rządowa". "Ja bym chciał, żeby takie inicjatywy były polskie" - powiedział PAP.

Według Kowala, Partnerstwo Wschodnie powinno być bowiem traktowane jako "poważna inicjatywa polskiej polityki zagranicznej, a nie partykularna inicjatywa do chwalenia się".

Jego zdaniem, prezydent w sprawie polityki wschodniej "jest najbardziej kompetentnym politykiem w Polsce", a sprawia się wrażenie, że może tu w czymś zaszkodzić. Dlatego polityk PiS zamierza najbliższe dni i tygodnie koncentrować się na sprawdzaniu, w jaki sposób rząd przekonuje do dobrego przygotowania i faktycznej realizacji Partnerstwa Wschodniego.

W ocenie wiceministra SZ Andrzeja Kremera, wydaje się rzeczą normalną, że polskiej delegacji przewodniczy prezes Rady Ministrów.

"Rząd, który zainicjował Partnerstwo Wschodnie, będzie oczywiście prezentował je wobec państw uczestniczących (w praskim szczycie). Myślę, że to jest element właściwy - z całym szacunkiem, odnosząc się do słów pochwały ze strony pana prezydenta, który wyraził nadzieję dalszego rozwoju tego projektu" - powiedział Kremer.

Kancelaria Prezydenta podkreśliła rano w komunikacie, że rezygnacja z udziału w szczycie nie zmienia opinii Lecha Kaczyńskiego, że Partnerstwo Wschodnie "może być wartościowym uzupełnieniem prowadzonej przez niego dotychczas polityki wschodniej, której strategicznym celem jest zapewnienie Polsce bezpieczeństwa energetycznego".

Kownacki zapowiedział już, że decyzja o rezygnacji z udziału w spotkaniu w Pradze nie oznacza, że prezydent nie będzie uczestniczył w kolejnych szczytach.

Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski wyraził we wtorek przekonanie, że premier Donald Tusk bardzo dobrze wywiąże się z obowiązków reprezentowania Polski na szczycie Unii Europejskiej w Pradze, podczas którego zainaugurowany zostanie program Partnerstwa Wschodniego.

"Polska będzie reprezentowana przez premiera - tak jak większość krajów UE" - oświadczył Sikorski, poproszony przez dziennikarzy w Moskwie o skomentowanie rezygnacji prezydenta Lecha Kaczyńskiego z udziału w praskim szczycie.

"Partnerstwo Wschodnie było inicjatywą rządową. Jest to jedna z naszych najważniejszych inicjatyw na arenie międzynarodowej. Myślę, że pan premier zrobi to bardzo dobrze" - dodał szef polskiej dyplomacji.

Sikorski zauważył też, że "Partnerstwo Wschodnie jest programem całej Unii Europejskiej, programem pozytywnym".

"Jeśli Rosja chce być obecna w europejskiej polityce sąsiedztwa, jeśli chce uczestniczyć w programach związanych z Partnerstwem Wschodnim, to serdecznie zapraszamy" - oświadczył polski minister.

Sikorski rozpoczął we wtorek dwudniową wizytę w Moskwie, gdzie przeprowadzi rozmowy z szefem dyplomacji Rosji Siergiejem Ławrowem. Ministrowie będą też przewodniczyć spotkaniu polsko- rosyjskiego Komitetu Strategii z udziałem wiceszefów kilkunastu resortów.

ND, PAP, keb