10 września w Warszawie odbyła się konwencja wyborcza PO. Koordynator programowy PO Radosław Sikorski i szef partii Donald Tusk przestrzegali przed sytuacją, w której wybory wygra PiS.
Tusk: wyobrażacie sobie co będzie, gdy wróci PiS?
Tusk oskarżał przyszły rząd PiS, że zamknie kurek z pieniędzmi z UE i nie będzie chciał wydać "tych 300 mld zł", które Polska miałaby dostać z UE (unijne ustalenia budżetowe nie zapadły i nie wiadomo, ile przypadnie Polsce). Wynegocjowanie 300 mld zł to jedna z nowych obietnic wyborczych PO.
"PO - tak, wypaczenia - nie"
- Główny przekaz tej konwencji ująłbym parafrazując znane komunistyczne hasło: "PO - tak, wypaczenia - nie" - komentuje wystąpienia liderów PO Jabłoński. - Donald Tusk tak naprawdę przyznał się na tej konwencji do tego, iż jego expose z 2007 roku było wysoce na wyrost. Ujął to w słowach - o ile dobrze pamiętam - "nie wszystko się udało, ale ma się udać" - dodaje.
- Platforma po swoim flagowym projekcie Orlików proponuje teraz Polakom projekt Świetlików, czyli takich lokalnych centrów kultury. Ta oferta jest bardzo skromna. Szczególnie w porównaniu z kiełbasą wyborczą opozycji, kiełbasa PO jest bardzo chuda - ocenia politolog.
Platforma wyciąga straszak
- No więc musiał pojawić się ten straszak - jeśli nie my, jeśli nie PO - to zły PiS. Platforma już nie mówi nam, ile dobrego zrobiła - jeśli cokolwiek zrobiła przez te ostatnie cztery lata - mówi po prostu: nie wszystko się udało, ale jeśli nie my, to kto? I odpowiada: to zapewne PiS, a w ich wykonaniu tych wypaczeń zapewne będzie więcej- tłumaczy strategię PO Jabłoński. Nie sądzi, by Tusk wierzył, że wyborcy "nabiorą się na PiS-owski straszak". - Tusk po prostu nie ma nic innego do zaoferowania - podkreśla politolog UW. Tłumaczy, że atakowanie partii Jarosława Kaczyńskiego to utrwalanie polaryzacji na scenie politycznej, eliminowanie pozostałych partii z dyskursu, tak, by pozostały tylko PO i PiS.
"Usłyszeliśmy niewiele"
- Cały czas widać chęć podkreślania tych różnic między dwoma wielkimi obozami politycznymi: "obozem rozsądku - obozem Tuska" a "obozem oszołomów i przygłupów, czyli obozem Jarosława Kaczyńskiego". Na podkreślaniu różnic między PO a PiS Platforma zbiła wielki kapitał polityczny w 2007 roku. A ponieważ PO nie ma żadnych konkretnych osiągnięć, które Donald Tusk mógłby zaprezentować, pozostaje mu już tylko ten straszak - mówi ekspert.
- Sądzę, że konwencja była skierowana do starego elektoratu PO i do tych wszystkich, którzy są anty-elektoratem Jarosława Kaczyńskiego. Poza projektem Świetlików w każdej gminie i poza tym, że jeśli nie wygra PO, to wygra Jarosław Kaczyński, niewiele tam usłyszeliśmy - podsumowuje Jabłoński.
W programie "Następny krok. Razem" PO przedstawiła swoje deklaracje wyborcze. Część z nich to niezrealizowane dotąd obietnice PO z 2007 r. Platforma obiecuje m.in. obniżenie stawek VAT, które... w 2011 r. podniósł rząd PO-PSL.
Partia Donalda Tuska znów obiecuje wprowadzenie konkurencji dla NFZ - danie Polakom prawo wyboru, komu przekażą swoją składkę zdrowotną. Taką konkurencję premier zapowiadał już w exposé. W 2007 r. PO obiecywała likwidację NFZ. Słowa nie dotrzymała.
Mimo to otwierając konwencję Sikorski zapewnił, że w programie PO "nie ma miejsca na niewykonane obietnice i kłamstwa". - Zamiast straszyć czy obiecywać gruszki na wierzbie, chcemy w nieprzegadany sposób powiedzieć państwu, co już udało się zrobić i co jeszcze zamierzamy - oświadczył Sikorski.
W programie PO obiecuje m.in. likwidację formularzy podatkowych PIT, zwiększenie ulg podatkowych dla oszczędzających na emeryturę, zapewnienie dostępu do szerokopasmowego internetu w każdej gminie. Platforma deklaruje chęć "stopniowego wprowadzania" do szkół e-podręczników, 300 miliardów złotych w budżecie UE na lata 2014-2020 na program inteligentnego rozwoju i wzrost płac w sferze budżetowej (obecnie zamrożony).
zew, PAP