- Dla nas wyższą korzyścią jest trwanie Unii i jej rozwój, bo dzięki niej dostajemy olbrzymie środki. Niektórzy myślą, że Unia jest wieczna i przelew się nam należy bez względu na sytuację - mówił minister.
Zarzuty? "Niedorzeczne". Referendum? "Nie trzeba"
Zarzuty prawicowej opozycji, że rząd chce się wyzbyć suwerenności są - zdaniem Sikorskiego - "niedorzeczne". - Polska jest suwerenna - powiedział Sikorski. Jego zdaniem, suwerenność nie jest czymś zerojedynkowym. - Mówimy o pewnych atrybutach (suwerenności - red.). I rzeczywiście Unia Europejska jest tak skonstruowana, że łączymy nasze suwerenności na rzecz wspólnego dobra - zaznaczył.
Na pytanie, czy w Polsce nie powinno się przeprowadzić referendum przed przyjęciem planowanych zmian w traktatach europejskich, Sikorski odparł: "Wydaje mi się, że to, aby Polska była przy stole - nawet nie będąc członkiem strefy euro - to jest tak oczywisty polski interes, że nie wymaga referendum".
Czytaj więcej o kryzysie na Wprost.pl:Merkel i Sarkozy ustalili przyszłość UE? Van Rompuy dowie się z listu
"Euro było skazane na porażkę"
Merkel będzie kontrolować trzy polskie banki?
"Albo bolesne wyrzeczenia, albo Włochy stoczą się w otchłań"
Wielkie oszczędzanie we Włoszech. Premier rezygnuje z pensji, minister pracy płacze
PiS wzywa Sikorskiego. "Niech najpierw ogłosi to w kraju"
Sikorski był też pytany o spotkanie Nicolasa Sarkozy'ego i Angeli Merkel. Prezydent Francji ogłosił po rozmowach, że on i kanclerz Niemiec nie zgadzają się na euroobligacje. Francja i Niemcy "preferują" zmianę traktatu europejskiego przez 27 państwa, aby wzmocnić dyscyplinę finansową w eurogrupie. Jeśli okaże się to trudne, możliwe jest alternatywne wyjście: umowa przyjęta przez państwa eurogrupy, ale otwarta dla innych państw spoza niej. Merkel i Sarkozy oczekują, że w ciągu trzech miesięcy państwa strefy euro porozumieją się co do nowego traktatu dotyczącego zarządzania eurolandem. Traktat zakładałby automatyczne kary dla państw strefy euro, które nie będą przestrzegać zasady trzyprocentowego deficytu finansów publicznych. Francja i Niemcy pragną także wprowadzenia w prawodawstwie wszystkich krajów strefy euro tzw. złotej reguły, czyli zasady utrzymywania w ryzach równowagi budżetowej przez dane państwo.
"Merkel i Sarkozy tylko proponują"
Komentując te deklaracje Sikorski oświadczył, że "to jest propozycja dwóch krajów". - Będą inne, są już nasze propozycje - zapewnił. - Obecny system zawiódł, kraje łamały pakt stabilności. Gdy przyszły trudniejsze czasy rynki to zweryfikowały. Mają być sankcje dla krajów strefy euro, które łamią zasady. My nie jesteśmy w strefie euro i nie łamiemy zasad – stwierdził szef MSZ. Radosław Sikorski oświadczył, że Polska "zgadza się z Niemcami w sprawie nadzoru finansowe w UE i sankcji" za nieprzestrzeganie zasad.
"Z Niemcami jest nam po drodze"
Nawiązując do przemówienia, które wygłosił w Berlinie, Sikorski oświadczył, że ma nadzieję, iż wszyscy widzą, o co toczy się debata. - Są tacy, którzy by chcieli od początku te reformy wprowadzać tylko w gronie 17 i stworzyć przedpokój, w którym my byśmy się znaleźli. I są kraje, politycy, którzy chcieliby robić to w gronie 27, a więc także z nami, chyba że ktoś nie może. Zasadnicza różnica. I w naszym polskim interesie jest być w tej grupie decydentów, zanim przystąpimy do euro. W tej sprawie - arcyważnej dla korelacji sił w UE na wiele lat, Niemcy są naszym sojusznikiem i mam nadzieję, że niektórzy politycy w Polsce wreszcie to zobaczą i docenią. W tej sprawie jest nam po drodze z Niemcami - podkreślił Sikorski.
- Zgadzamy się, że rozwiązania powinny być dla całej UE z centralną rolą instytucji, a nie tylko dla strefy euro. Dla nas są to rozwiązania bezpieczne - ocenił minister z PO. Według Sikorskiego, największe zagrożenie dla Polski to rozpad strefy euro.
zew, TVN24, Onet.pl, PAP