Rzecznik Macierewicza Piotr Bączek powiedział w piątek, że wiceminister nie będzie udzielał w tej sprawie żadnych komentarzy.
Biernacki zapowiedział natomiast, że gdy tylko speckomisja otrzyma formalny dokument, potwierdzający zwolnienie Macierewicza z tajemnicy, zwoła jej posiedzenie. Zaznaczył jednak, że jest to dla komisji informacja "nie do końca satysfakcjonująca". "Ponieważ zwolnienie z zachowania tajemnicy państwowej przez ministra obrony narodowej dotyczy tej sfery wiedzy, którą posiadł pan minister Macierewicz pracując prawie trzy tygodnie w MON. Ta wiedza podejrzewam jest wiedzą bardzo znikomą" - powiedział szef komisji ds. służb specjalnych w TVN24.
W ocenie Biernackiego, aby wyjaśnić całą sprawę, potrzebna jest decyzja premiera Kaczyńskiego i - jak dodał - "albo jego wizyta w komisji na nasze serdeczne zaproszenie, albo też nakazanie panu Macierewiczowi wyjaśnienie całej sprawy przed komisją".
Decyzję Sikorskiego Biernacki ocenił jako "dobry krok w kierunku wyjaśnienia sprawy". Jak zaznaczył, obawia się jednak, że wiceszef MON może ponownie "chować się za plecami premiera". "Wydaje się, że to jest takie działanie na przeczekanie" - podkreślił szef speckomisji. Jak dodał, nie oczekuje w sprawie przełomu, "ale coś się ruszyło".
"Jeśli ta wiedza nie będzie miała potwierdzenia, a Macierewicz jest likwidatorem Wojskowych Służb Informacyjnych, to w opinii publicznej Zachodu może być odczucie, że tę wiedzę (Macierewicz) posiadł w MON, w czasie likwidacji WSI" - powiedział Biernacki dziennikarzom.
Były wiceminister obrony, poseł speckomisji Janusz Zemke (SLD) powiedział dziennikarzom, że "zwolnienie z tajemnicy daje szansę, aby Antoni Macierewicz powiedział wreszcie, czy ma jakieś dowody na to, że byli ministrowie spraw zagranicznych byli agentami sowieckimi, jak twierdzi". Dodał, że albo Macierewicz ma te dowody i wówczas "sytuacja jest bardzo poważna", albo nie ma dowodów i wtedy minister obrony narodowej ma podstawy, by wystąpić do premiera o odwołanie Macierewicza.
Wicepremier Andrzej Lepper powtarzał w ostatnich dniach kilkakrotnie, że jeśli nie pozna dowodów na wysunięte przez Macierewicza zarzuty, to w poniedziałek wystąpi do premiera o dymisję Macierewicza.
Minister w Kancelarii Premiera Przemysław Gosiewski powiedział w piątek, że Macierewicz powinien wyjaśnić, "na jakiej podstawie budował swoje opinie".
W czwartek sejmowa komisja spraw zagranicznych wyraziła dezaprobatę wobec wystąpienia Macierewicza. Na jej posiedzenie przyszła szefowa dyplomacji Anna Fotyga. Wygłosiła jednak tylko krótkie oświadczenie, nie odpowiadała na pytania posłów i po kilku minutach opuściła salę posiedzeń komisji, co oburzyło posłów opozycji.
Komisja do spraw służb specjalnych zawiesiła prace do czasu uzyskania przez jej członków wyjaśnień w sprawie wypowiedzi Macierewicza od premiera i ministra obrony.
We wtorek po spotkaniu z Macierewiczem premier Kaczyński określił rozmowę z nim jako "męską", nie podając szczegółów.
W niedzielę w telewizji Trwam Macierewicz zarzucił kilku byłym szefom polskiej dyplomacji współpracę z sowieckimi służbami specjalnymi. Odnosząc się do listu otwartego byłych ministrów spraw zagranicznych w sprawie odwołania przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego udziału w spotkaniu Trójkąta Weimarskiego, Macierewicz powiedział wtedy: "Część z tych osób to są byli członkowie PZPR, czyli partii komunistycznej, tego sowieckiego namiestnictwa. Większość spośród nich w przeszłości była agentami sowieckich służb specjalnych. Nie wszyscy, ale kilku".
W czwartek rzecznik wiceministra tłumaczył, że Macierewicz miał w istocie na myśli służby PRL, a nie ZSRR.
pap, em, ss