Oświadczenie Macierewicza przekazał jego rzecznik Piotr Bączek. Odmówił jakichkolwiek komentarzy w tej sprawie. Wcześniej rzecznik tłumaczył, że Macierewicz, mówiąc o rzekomej współpracy byłych szefów MSZ z sowieckimi służbami specjalnymi, miał w istocie na myśli służby PRL, a nie ZSRR.
Burza wokół Macierewicza trwała od niedzieli, kiedy to wiceszef MON w telewizji Trwam zarzucił kilku byłym ministrom spraw zagranicznych współpracę z sowieckimi służbami specjalnymi. Odnosząc się do listu otwartego b. szefów dyplomacji w sprawie odwołania przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego udziału w spotkaniu Trójkąta Weimarskiego, Macierewicz powiedział wtedy: "Część z tych osób to są byli członkowie PZPR, czyli partii komunistycznej, tego sowieckiego namiestnictwa. Większość spośród nich w przeszłości była agentami sowieckich służb specjalnych. Nie wszyscy, ale kilku".
We wtorek Macierewicza wezwał premier Jarosław Kaczyński. Po spotkaniu premier określił rozmowę z wiceszefem MON jako "męską", nie podając szczegółów. Rzecznik rządu Jan Dziedziczak informował, że premier przyjął wyjaśnienia Macierewicza.
Pisemnych wyjaśnień od wiceministra obrony zażądał szef resortu, Radosław Sikorski; pismo Macierewicza dotarło do ministerstwa obrony narodowej w środę wieczorem.
Także w środę wyjaśnień od Macierewicza oczekiwała sejmowa komisją ds. służb specjalnych. Wiceszef MON spotkał się z komisją, ale nie udzielił posłom wyjaśnień. "Zgodnie z faktami pełną informację przekazałem premierowi i tym samym sprawa została zamknięta" - powiedział po spotkaniu.
W piątek Sikorski zwolnił Macierewicza z zachowania tajemnicy w sprawie rzekomej współpracy byłych szefów MSZ z sowieckimi służbami specjalnymi. Wystąpił o to przewodniczący sejmowej komisji do spraw służb specjalnych Marek Biernacki (PO), który zawiesił prace komisji do tego czasu.
Wicepremier Andrzej Lepper (Samoobrona) powtarzał w ostatnich dniach kilkakrotnie, że jeśli nie pozna dowodów na wysunięte przez Macierewicza zarzuty, to w poniedziałek wystąpi do premiera o dymisję Macierewicza.
Minister w Kancelarii Premiera Przemysław Gosiewski (PiS) powiedział w piątek, że Macierewicz powinien wyjaśnić, "na jakiej podstawie budował swoje opinie".
Były wiceminister obrony, poseł speckomisji Janusz Zemke (SLD) mówił, że albo Macierewicz ma dowody na swoje słowa i wówczas "sytuacja jest bardzo poważna", albo nie ma dowodów i wtedy minister obrony narodowej ma podstawy, by wystąpić do premiera o odwołanie Macierewicza.
Także zdaniem jednego z liderów PO Jana Rokity, za tę wypowiedź Macierewicz powinien zostać zdymisjonowany z funkcji wiceministra obrony narodowej i szefa Wojskowych Służb Informacyjnych.
W czwartek sejmowa komisja spraw zagranicznych wyraziła dezaprobatę wobec wystąpienia Macierewicza. Na jej posiedzenie przyszła szefowa dyplomacji Anna Fotyga. Wygłosiła jednak tylko krótkie oświadczenie, nie odpowiadała na pytania posłów i po kilku minutach opuściła salę posiedzeń komisji, co oburzyło posłów opozycji.
pap, ss