W liście, który prezydent Gdańska otrzymał na początku ubiegłego tygodnia od Grassa, pisarz zapewnił, że zrozumiał bolesną lekcję, jaką życie dało mu w młodości. Były prezydent Lech Wałęsa, po zapoznaniu się z listem powiedział, że nie będzie apelował do niemieckiego pisarza o zrzeczenie się honorowego obywatelstwa Gdańska.
Adamowicz przypomniał podczas czwartkowej sesji wkład autora "Blaszanego bębenka" w dzieło pojednania polsko-niemieckiego. Zdaniem prezydenta Gdańska, ci którzy domagają się odebrania honorowego obywatelstwa Grassowi, stają "w jednym szeregu z Eriką Steinbach, cofają się do czasów Moczara, Bieruta i Gomułki".
Z kolei Kurski zwrócił uwagę, że Grass przez wiele lat zatajał swoją służbę w Waffen SS, a jednocześnie wypowiadał się jako autorytet moralny. Według posła, w liście niemieckiego noblisty zabrakło słowa "przepraszam".
"Jacek Kurski wypina mięśnie, aby przedłużyć sprawę Grassa tak daleko jak się tylko da - do wyborów samorządowych. Mimo że dostał czerwoną kartkę od gdańszczan, którzy odmówili poparcia jego pomysłu odebrania Grassowi tytułu honorowego obywatela Gdańska, to jednak próbuje grać, może pięć, może siedem, może dziesięć procent jeszcze ugra dla siebie, dla PiS" - powiedział Adamowicz.
Kurski, na stwierdzenie dziennikarzy, że podczas swojej konferencji prasowej, zwołanej tuż po oświadczeniu Grassa o jego służbie w Waffen SS, wypowiadał się w ostrzejszym tonie, powiedział: "od tego czasu sporo się wydarzyło i Paweł Adamowicz zrobił wokół tego pewną medialną oprawę".
"Wciągnął w to Lecha Wałęsę, który - jak sądzę - na złość PiS, Kaczyńskim, Kurskiemu, zmienił w tej sprawie stanowisko, mimo że nie było do tego podstaw, bo podstawą byłoby jedno słowo +przepraszam+ ze strony Grassa" - zaznaczył Kurski.
Dodał, że słowo "przepraszam" powinno być skierowane do gdańszczan, przed którymi noblista zataił fakt służby w Waffen SS, a którzy przyznali mu tytuł honorowego obywatela miasta. Pytany, czy słowo "przepraszam" "załatwiłoby sprawę" w ten sposób, że nie trzeba byłoby odbierać honorowego obywatelstwa Grassowi, Kurski odparł: "tak".
Podczas czwartkowych obrad rady miasta nie przyjęto oświadczenia zgłoszonego przez grupę radnych m.in. PiS i LPR.
"Rada Miasta Gdańska jako prawny sukcesor Rady z 1993 roku która przyznając wówczas Guenterowi Grassowi tytuł Honorowego Obywatela Miasta Gdańska nie miała świadomości jego służby w Waffen SS - przeprasza wszystkich Gdańszczan odczuwa dziś moralny i historyczny dyskomfort" - głosi odrzucony projekt oświadczenia. Poparło go 13 radnych, 19 było przeciw.
Nie został też przyjęty apel o zaproszenie Grassa do Gdańska na sesję Rady Miasta.
W gdańskiej Radzie Miasta PiS ma pięciu radnych, Platforma Obywatelska - 16, SLD - 4, Samoobrona, LPR i Obywatelski Komitet Bogdana Borusewicza po jednym, 6 radnych jest niezrzeszonych.
Pochodzący z Gdańska pisarz otrzymał honorowe obywatelstwo w 1993 r. w dowód uznania za zasługi dla stosunków polsko- niemieckich.
pap, ss