Oleksy po ośmiu latach wygrał w styczniu ub. roku proces lustracyjny. Sąd Najwyższy orzekł, że wprawdzie jego oświadczenie lustracyjne jest "obiektywnie nieprawdziwe", ale nie skłamał świadomie.
Były premier i marszałek Sejmu skarży się do Strasburga na naruszenie prawa do rzetelnego sądu. Ale jest zadowolony z wyroku SN. Czy można więc uznać go za pokrzywdzonego? Na to pytanie ma odpowiedzieć polski rząd. I od tego zależy, czy Trybunał ostatecznie skargę przyjmie.
- Oleksy jest pokrzywdzonym, bo przez naruszenie jego prawa do uczciwego procesu sprawa ciągnęła się aż osiem lat. To wpłynęło negatywnie na jego karierę, mówi mec. Michał Pietrzak, który z ramienia Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka obserwuje tę sprawę.
Zdaniem Pietrzaka postępowanie "może mieć znaczenie dla badania bezstronności sędziów i prokuratorów i ich wyłączania ze sprawy, nie tylko lustracyjnej. W praktyce do wyłączania dochodzi niezwykle rzadko. Wyrok może mieć też znaczenie dla opierania procesów lustracyjnych na tajnych materiałach. Nie może być tak, że lustrowany ma utrudniony dostęp do akt i nie może robić notatek. Powinny być jasne kryteria utajniania i odmawiania odtajnienia materiałów", powiedział "Wyborczej" mecenas.