Księża nagminnie wygłaszają cudze kazania, które znajdują w internecie i nie widzą w tym nic zdrożnego. - To przestępstwo - komentują w "Gazecie Wyborczej" prawnicy i duchowni.
W każdą niedzielę księża wygłaszają kazania, które są komentarzem do ewangelii lub refleksją o tym, jak żyć po chrześcijańsku. Coraz częściej komentarz to ściągnięty z internetu gotowiec – pisze „Gazeta Wyborcza". Wystarczy wejść - przykładowo - na stronę www.angelus.pl, www.kazania.org czy www.pawlowski.dk, gdzie księża zamieszczają swoje autorskie kazania.
Specjaliści od homiletyki i prawnicy mówią zgodnie: odczytywanie z ambony cudzych kazań to czyn niemoralny i przestępstwo, bo homilia to utwór, a zatem podlega ustawie o prawie autorskim. - Taki ksiądz po pierwsze, kłamie, a po drugie, kradnie. To mocne słowa, ale taka jest prawda – ocenia prof. Tomasz Naganowski, specjalista prawa prasowego i prawa własności intelektualnej z Wyższej Szkoły Umiejętności Społecznych w Poznaniu.
W Księgarni Świętego Wojciecha ukazała się właśnie książka "Ściągać czy nie ściągać?" pod redakcją ks. prof. Wiesława Przyczyny, wykładowcy Papieskiej Akademii Teologicznej, przewodniczącego Sekcji Homiletów Polskich, i ks. Macieja K. Kubiaka, redaktora naczelnego miesięcznika "Biblioteka Kaznodziejska". Książka ma uzmysłowić kapłanom, co w sztuce głoszenia kazań wolno, a czego nie.
- Pracując nad nią, uświadomiliśmy sobie, że ten problem narasta - mówi ks. Kubiak. - Nie chodzi nam o czepianie się kogokolwiek, ale o szacunek dla drugiego człowieka, a także o uwrażliwienie kleryków.
Książka wywołała poruszenie w środowisku kościelnym. W "Gościu Niedzielnym" polemizował z jej autorami ks. Robert Nęcek, rzecznik kard. Stanisława Dziwisza. Księży wygłaszających internetowe kazania bronił też związany z "Gościem" portal internetowy Wiara.pl.
Dlatego wielu księży postuluje wprowadzenie do seminariów duchownych przedmiotu prawo autorskie.
Specjaliści od homiletyki i prawnicy mówią zgodnie: odczytywanie z ambony cudzych kazań to czyn niemoralny i przestępstwo, bo homilia to utwór, a zatem podlega ustawie o prawie autorskim. - Taki ksiądz po pierwsze, kłamie, a po drugie, kradnie. To mocne słowa, ale taka jest prawda – ocenia prof. Tomasz Naganowski, specjalista prawa prasowego i prawa własności intelektualnej z Wyższej Szkoły Umiejętności Społecznych w Poznaniu.
W Księgarni Świętego Wojciecha ukazała się właśnie książka "Ściągać czy nie ściągać?" pod redakcją ks. prof. Wiesława Przyczyny, wykładowcy Papieskiej Akademii Teologicznej, przewodniczącego Sekcji Homiletów Polskich, i ks. Macieja K. Kubiaka, redaktora naczelnego miesięcznika "Biblioteka Kaznodziejska". Książka ma uzmysłowić kapłanom, co w sztuce głoszenia kazań wolno, a czego nie.
- Pracując nad nią, uświadomiliśmy sobie, że ten problem narasta - mówi ks. Kubiak. - Nie chodzi nam o czepianie się kogokolwiek, ale o szacunek dla drugiego człowieka, a także o uwrażliwienie kleryków.
Książka wywołała poruszenie w środowisku kościelnym. W "Gościu Niedzielnym" polemizował z jej autorami ks. Robert Nęcek, rzecznik kard. Stanisława Dziwisza. Księży wygłaszających internetowe kazania bronił też związany z "Gościem" portal internetowy Wiara.pl.
Dlatego wielu księży postuluje wprowadzenie do seminariów duchownych przedmiotu prawo autorskie.