Pierwszy osiedlowy Carrefour, który wyprze lokalny sklep, powstanie na Chomiczówce. Jak udało się gazecie ustalić, podobna sytuacja może mieć miejsce na Woli i Bródnie. Przedstawiciele sieci szukają też lokali w centrum, chcą, by sklepy powstały w Al. Ujazdowskich i przy ul. Marszałkowskiej.
"Nic dziwnego, z badań wynika, że 63 proc. mieszkańców codziennie robi zakupy w sklepie obok domu" - mówi rzecznik GUS Wiesław Łagodziński. I dodaje, że ekspansja sieciowych sklepów na osiedla to zguba dla małych sklepikarzy. "Nie wytrzymają starcia z konkurencją, która ma piekarnię, centralne zaopatrzenie i transport".
Państwo Laskowscy przez dziesięć lat prowadzili sklep przy ul. Bogusławskiego. Teraz muszą się wynieść. Ich miejsce ma zająć Carrefour. "Zebraliśmy 600 podpisów w obronie naszego sklepu" - informuje "ŻW" Iwona Laskowska. W pismach do spółdzielni Chomiczówka, do której należy lokal, mieszkańcy protestują przeciwko powstaniu sieciowego, zachodniego sklepu. "Jeden Carrefour już jest przy Conrada, a niedaleko są jeszcze: Leclerc, Lidl i Tesco" - wylicza mieszkanka osiedla.
Prezes Chomiczówki Edward Młynarczyk jest zdziwiony tym protestem. "Państwo Laskowscy dostali wymówienie zgodnie z prawem. Nawet zgodziłem się na przedłużenie terminu działania sklepu, bo mieli zawarte umowy z dostawcami. Postanowiliśmy zmienić najemcę, bo pawilon od lat nie był remontowany, a Carrefour ma zainwestować ok. 800 tys. zł. Dla mieszkańców zmiana będzie korzystna" - twierdzi.
"To walka z wiatrakami" - nie pozostawia jednak złudzeń Piotr Wojciński z Warszawskiej Izby Przedsiębiorców. "Firmy sieciowe wygrają z pojedynczym przedsiębiorcą. Wylicytują wyższy czynsz, zrobią remont.Powstawanie małych sklepów sieciowych to także jeden z pierwszych efektów ustawy o handlu wielkopowierzchniowym. Zakazuje ona budowy sklepów powyżej 400 mkw. bez zezwoleń samorządu. Kupcy jej przyklaskiwali, a teraz płaczą" - mówi "Życiu Warszawy" Wojciński.