Barack Obama już jako prezydent-elekt powinien zająć stanowisko w sprawie pogróżek Rosji, że rozmieści rakiety w Obwodzie Kaliningradzkim, jeżeli USA nie zrezygnują z budowy bazy tarczy antyrakietowej w Polsce i Czechach - uważa "Wall Street Journal".
Dziennik komentuje oświadczenie prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa - w dzień po wyborach w USA - jako próbę "zastraszenia nowej administracji, aby wyparła się swoich zobowiązań" wobec Polski i Czech i odstąpiła od projektu tarczy.
Departament Stanu wyraził jedynie "rozczarowanie" tym oświadczeniem. Prezydent George Bush i prezydent-elekt Barack Obama nie zabrali głosu. "WSJ" wyraża zrozumienie dla wyjaśnienia doradców Obamy, że nie chce on ingerować w kompetencje Busha, który jest wciąż prezydentem, ale sugeruje, że Obama mógłby jednak skrytykować Moskwę.
"Pomogłoby interesom USA i jemu samemu, gdyby oświadczył, że Ameryka pod kierownictwem prezydenta Obamy nie da się zastraszyć przez rosyjskich przywódców i będzie niezawodnym partnerem dla swych sojuszników w Europie. Jakakolwiek szczypta wątpliwości ze strony następnej administracji w tej sprawie przejmie dreszczem naszych sojuszników w NATO i zachęci Rosję i inne państwa do jeszcze gorszego zachowania" - pisze konserwatywny dziennik.
Jest to tym bardziej ważne - podkreśla - ponieważ "Demokraci w Kongresie sprawiają wrażenie, jakby poparcie USA dla Polski oraz aspirujących do NATO Ukrainy i Gruzji mogło podlegać negocjacjom". Przypomina tu o obcięciu w maju przez Demokratów w Kongresie funduszy na tarczę, które zostały jednak częściowo przywrócone po zawarciu przez USA umowy z Polską.
"Wall Street Journal" zwraca również uwagę, że zapowiedź prezydenta Miedwiediewa, iż Rosja będzie zagłuszać amerykański radar w Czechach, sprowadza się do groźby "wypowiedzenia wojny, jeżeli irańska rakieta, zamierzony cel systemu obronnego, przedostanie się przez sieć obrony (tarczę) i uderzy w Amerykę lub jej sojuszników".
mc, pap
Departament Stanu wyraził jedynie "rozczarowanie" tym oświadczeniem. Prezydent George Bush i prezydent-elekt Barack Obama nie zabrali głosu. "WSJ" wyraża zrozumienie dla wyjaśnienia doradców Obamy, że nie chce on ingerować w kompetencje Busha, który jest wciąż prezydentem, ale sugeruje, że Obama mógłby jednak skrytykować Moskwę.
"Pomogłoby interesom USA i jemu samemu, gdyby oświadczył, że Ameryka pod kierownictwem prezydenta Obamy nie da się zastraszyć przez rosyjskich przywódców i będzie niezawodnym partnerem dla swych sojuszników w Europie. Jakakolwiek szczypta wątpliwości ze strony następnej administracji w tej sprawie przejmie dreszczem naszych sojuszników w NATO i zachęci Rosję i inne państwa do jeszcze gorszego zachowania" - pisze konserwatywny dziennik.
Jest to tym bardziej ważne - podkreśla - ponieważ "Demokraci w Kongresie sprawiają wrażenie, jakby poparcie USA dla Polski oraz aspirujących do NATO Ukrainy i Gruzji mogło podlegać negocjacjom". Przypomina tu o obcięciu w maju przez Demokratów w Kongresie funduszy na tarczę, które zostały jednak częściowo przywrócone po zawarciu przez USA umowy z Polską.
"Wall Street Journal" zwraca również uwagę, że zapowiedź prezydenta Miedwiediewa, iż Rosja będzie zagłuszać amerykański radar w Czechach, sprowadza się do groźby "wypowiedzenia wojny, jeżeli irańska rakieta, zamierzony cel systemu obronnego, przedostanie się przez sieć obrony (tarczę) i uderzy w Amerykę lub jej sojuszników".
mc, pap