Moskwa uważnie przygląda się kandydatom na sekretarza generalnego Rady Europy, podaje „Kommiersant”
Pod koniec ubiegłego tygodnia zostali przedstawieni kandydaci na stanowisko sekretarza generalnego Rady Europy. Są to byli premierzy Polski, Norwegii i Flandrii oraz belgijski deputowany. Od tego, czy Rosji uda się przelobbować wybór „swojego" kandydata, będzie zależało utrzymanie jej członkowstwa w Radzie Europy, pisze „Kommiersant”.
Kadencja obecnego sekretarza generalnego Terry’ego Davisa kończy się w lipcu. Dla Rosji wybory te mają zasadnicze znaczenie, ponieważ najważniejszą misją przyszłego sekretarza będzie budowanie stosunków z Moskwą. Rosja jest obecnie źródłem najpoważniejszego problemu Rady, wstrzymuje bowiem reformy Europejskiego Trybunału Praw Człowieka i wbrew zobowiązaniom, nie ratyfikowała protokołu nr 14 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, który umożliwia szybsze rozpatrywanie spraw.
Prezes Trybunału w Strasburgu Jean Paul Costa na początku roku poinformował o kryzysie w stosunkach między Rosją i Radą Europy. Do tej pory sytuację łagodziło stanowisko Davisa wobec Moskwy, występował on bowiem przeciw jakimkolwiek sankcjom w stosunku do Rosji. Jednak członkowie Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy twierdzą, że organizacja nie powinna poświęcać swoich wartości tylko dla utrzymania członkowstwa Rosji w Radzie. Dlatego też ważne jest, czy przyszły sekretarz generalny będzie kontynuował politykę Davisa, czy też rozpocznie działania przeciwko Rosji.
„Kommiersant" zauważa, że wszyscy czterej nowi kandydaci krytykowali Rosję, głównie z powodu jej konfliktu z Gruzją, zaś były polski premier Włodzimierz Cimoszewicz występował wraz z ówczesnym prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim w opozycji wobec rosyjskich władz podczas „Pomarańczowej Rewolucji” na Ukrainie w 2004 roku.
Rodzi się pytanie:„Kogo wesprze Rosja?". Być może norweskiego premiera Thorboerna Jaglanda, który podczas wizyty w Moskwie stwierdził, że jako sekretarz generalny Rady Europy będzie gotów opracować inny mechanizm reformy Trybunału w Strasburgu, skoro Rosja nie chce ratyfikować tego proponowanego obecnie. Także były premier Flandrii Luc van de Brande ma szanse zostać „kandydatem Moskwy”, gdyż według rosyjskich członków Rady jest on „najbardziej odpowiedni” na to stanowisko. Włodzimierzowi Cimoszewiczowi zaś może pomóc to, że jego kandydaturę skrytykował polski prezydent Lech Kaczyński, którego stosunki z Moskwą są, łagodnie ujmując, napięte, konkluduje gazeta.
OP
Kadencja obecnego sekretarza generalnego Terry’ego Davisa kończy się w lipcu. Dla Rosji wybory te mają zasadnicze znaczenie, ponieważ najważniejszą misją przyszłego sekretarza będzie budowanie stosunków z Moskwą. Rosja jest obecnie źródłem najpoważniejszego problemu Rady, wstrzymuje bowiem reformy Europejskiego Trybunału Praw Człowieka i wbrew zobowiązaniom, nie ratyfikowała protokołu nr 14 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, który umożliwia szybsze rozpatrywanie spraw.
Prezes Trybunału w Strasburgu Jean Paul Costa na początku roku poinformował o kryzysie w stosunkach między Rosją i Radą Europy. Do tej pory sytuację łagodziło stanowisko Davisa wobec Moskwy, występował on bowiem przeciw jakimkolwiek sankcjom w stosunku do Rosji. Jednak członkowie Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy twierdzą, że organizacja nie powinna poświęcać swoich wartości tylko dla utrzymania członkowstwa Rosji w Radzie. Dlatego też ważne jest, czy przyszły sekretarz generalny będzie kontynuował politykę Davisa, czy też rozpocznie działania przeciwko Rosji.
„Kommiersant" zauważa, że wszyscy czterej nowi kandydaci krytykowali Rosję, głównie z powodu jej konfliktu z Gruzją, zaś były polski premier Włodzimierz Cimoszewicz występował wraz z ówczesnym prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim w opozycji wobec rosyjskich władz podczas „Pomarańczowej Rewolucji” na Ukrainie w 2004 roku.
Rodzi się pytanie:„Kogo wesprze Rosja?". Być może norweskiego premiera Thorboerna Jaglanda, który podczas wizyty w Moskwie stwierdził, że jako sekretarz generalny Rady Europy będzie gotów opracować inny mechanizm reformy Trybunału w Strasburgu, skoro Rosja nie chce ratyfikować tego proponowanego obecnie. Także były premier Flandrii Luc van de Brande ma szanse zostać „kandydatem Moskwy”, gdyż według rosyjskich członków Rady jest on „najbardziej odpowiedni” na to stanowisko. Włodzimierzowi Cimoszewiczowi zaś może pomóc to, że jego kandydaturę skrytykował polski prezydent Lech Kaczyński, którego stosunki z Moskwą są, łagodnie ujmując, napięte, konkluduje gazeta.
OP