Prezydent Wschodu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Lech Kaczyński ma plan obsadzenia swoimi ludźmi trzech ambasad najważniejszych dla jego zagranicznych ambicji - w Kijowie, Moskwie i Wilnie - pisze "Gazeta Wyborcza".

Te trzy ambasadorskie fotele zwalniają się niebawem. Kijów opuści ambasador Jacek Kluczkowski. Za pół roku kończy się kadencja Jerzego Bahra, ambasadora w Moskwie od 2006 r. Niedługo wróci też ambasador RP w Wilnie Janusz Skolimowski.

Prezydent zawsze uważał Wschód za swoją domenę. Kilka razy zaskakiwał rząd Donalda Tuska wschodnimi inicjatywami. W sierpniu 2008 r., gdy rosyjskie czołgi wtargnęły do Gruzji, zorganizował słynny wyjazd do Tbilisi na wiec z prezydentami Litwy, Ukrainy i Estonii oraz premierem Łotwy. Premier i szef MSZ nie byli zadowoleni z tej eskapady.

Prezydencka wizja polityki wschodniej zasadniczo różni się od koncepcji szefa MSZ Radosława Sikorskiego oraz premiera. Kaczyński jest zwolennikiem twardej linii wobec Moskwy i bezwzględnego popierania zachodnich ambicji Ukrainy i Gruzji. Rząd zaś próbuje rozmawiać z Rosją. I choć popiera NATO-wskie aspiracje Kijowa i Tbilisi, nakłania też tamtejsze rządy do reform.

Dyplomaci, z którymi rozmawiała "GW", twierdzą, że jeśli prezydent zdoła obsadzić trzy placówki, będzie realnie decydował o polskiej polityce wschodniej. Lech Kaczyński takie ambicje ma, ale brak mu ludzi.

Więcej na ten temat - w czwartkowej publikacji "GW".