Andrzej Czuma przedstawił projekt ustawy, która ma otworzyć drogę do zawodów prawniczych młodym ludziom. "Trybuna" rozmawia na ten temat z prof. Marianem Filarem, prawnikiem z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Twierdzi on, że propozycja ministra sprawiedliwości "pachnie populizmem".
Pytany czy uzasadnione są obawy niektórych przedstawicieli korporacji prawniczych, że otwarcie dostępu do świadczenia pomocy prawnej może obniżyć jej poziom, Filar odpowiada, że "niestety, może się to w ten sposób skończyć. Nieważne jest, aby udzielić szybkiej porady, tylko aby klient w związku z tą poradą nie dostał po kieszeni".
Filar stawia na umiejętności praktyczne. Jego zdaniem najważniejsza jest "aplikacja pod okiem jakiegoś praktyka. Nic tego nie zastąpi. Jeśli ktoś chce się nauczyć pływać i instruktor mu pokazał, czym jest żabka, a czym kraul, to nie można od razu go rzucić do wody i krzyknąć: ratuj się. Trzeba to robić pod opieką doświadczonego pływaka, bo fatalnie to się skończy dla uczącego się, ale co gorsze dla tego, kogo ma na plecach z wody wyciągnąć".
- "Dlatego pomysł ministra Czumy trochę mi pachnie populizmem, twierdzi rozmówca +Trybuny+. - Jeśli chce się zawody udrożnić, to należy zwiększyć systemy aplikacyjne. Żeby więcej ludzi mogło do aplikacji przystąpić, przejść porządne szkolenie i (...) po aplikacji np. sądowej, bo ona jest najlepsza, zdać państwowy egzamin z elementami praktyki i rozpocząć pracę w zawodzie. Tędy droga, a nie na skróty przez otwarcie jakiejś nowej ścieżki", konkluduje Filar.