Rosyjscy milicjanci cieszą się fatalną opinią. Społeczeństwo postrzega ich jako skorumpowanych, nieudolnych i agresywnych. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych postanowiło to zmienić i zamienić milicjantów w dżentelmenów, pisze „Moscow Times”.
Rosyjskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych opracowało specjalny kodeks, zgodnie z którym policjanci nie mogą przeklinać, publicznie palić papierosów, pić alkoholu w pracy, uprawiać hazardu, opowiadać sprośnych dowcipów, rozmawiać przez telefon w środkach komunikacji publicznej, ani też cudzołożyć,.
Kodeks, który, jak pisze dziennik, przybiera bardzo moralizatorski ton, stanowi że: „milicjanci nie mogą być oddani kultowi pieniądza i władzy", a nawet zakazuje im jednego z siedmiu grzechów głównych: zazdrości. Zgodnie z nowymi przepisami policjanci mają być uprzejmi, wypowiadać się gramatycznie po rosyjsku i być szarmanccy w stosunku do kobiet.
Obecni i przyszli funkcjonariusze są sceptycznie nastawieni do skuteczności kodeksu, i twierdzą, że jest on prawie niemożliwy do przestrzegania.
Dziennik przytacza anonimową wypowiedź pracownika ministerstwa, który twierdzi, że ten dokument to „stek bzdur" a jego autorzy „stracili kontakt z rzeczywistością”.
Badania opinii pokazują, że zawód milicjanta cieszy się najmniejszym zaufaniem społecznym.
Kodeks wszedł w życie pod koniec grudnia ubiegłego roku. Dziennik przytacza przykład jak jest przestrzegany: 8 marca, w czasie suto zakrapianej imprezy z okazji Dnia Kobiet, dzielnicowy na jednym z moskiewskich posterunków odrąbał swojemu podwładnemu rękę siekierą. Mimo, że ręka „wisiała na włosku", lekarzom udało się ją przyszyć. Sprawę bada policja, pisze dziennik.
im
Kodeks, który, jak pisze dziennik, przybiera bardzo moralizatorski ton, stanowi że: „milicjanci nie mogą być oddani kultowi pieniądza i władzy", a nawet zakazuje im jednego z siedmiu grzechów głównych: zazdrości. Zgodnie z nowymi przepisami policjanci mają być uprzejmi, wypowiadać się gramatycznie po rosyjsku i być szarmanccy w stosunku do kobiet.
Obecni i przyszli funkcjonariusze są sceptycznie nastawieni do skuteczności kodeksu, i twierdzą, że jest on prawie niemożliwy do przestrzegania.
Dziennik przytacza anonimową wypowiedź pracownika ministerstwa, który twierdzi, że ten dokument to „stek bzdur" a jego autorzy „stracili kontakt z rzeczywistością”.
Badania opinii pokazują, że zawód milicjanta cieszy się najmniejszym zaufaniem społecznym.
Kodeks wszedł w życie pod koniec grudnia ubiegłego roku. Dziennik przytacza przykład jak jest przestrzegany: 8 marca, w czasie suto zakrapianej imprezy z okazji Dnia Kobiet, dzielnicowy na jednym z moskiewskich posterunków odrąbał swojemu podwładnemu rękę siekierą. Mimo, że ręka „wisiała na włosku", lekarzom udało się ją przyszyć. Sprawę bada policja, pisze dziennik.
im