W środę ogłoszono w Gruzji stan wyjątkowy po fali masowych protestów, których uczestnicy domagali się ustąpienia Saakaszwilego. "Żądaliście wcześniejszych wyborów prezydenckich, lecz teraz macie je nawet wcześniej" - powiedział gruziński prezydent.
Przeprowadzenie elekcji przed terminem było jednym z podstawowych żądań opozycji. Planowo zarówno wybory prezydenckie, jak i parlamentarne miały się odbyć na jesieni przyszłego roku.
"Ja, przywódca narodu, potrzebuję waszego mandatu do poradzenia sobie z wszelkimi zagrożeniami zewnętrznymi i naciskiem oraz do odsunięcia próby zaanektowania gruzińskiego terytorium" - oświadczył Saakaszwili.
Nazajutrz po wprowadzeniu stanu wyjątkowego w Gruzji panował spokój, lecz na ulicach Tbilisi było mnóstwo żołnierzy.
W środę w stolicy użyto gazów łzawiących, kul kauczukowych, armatek wodnych i pałek do rozpędzenia tysięcy demonstrantów domagających się ustąpienia prezydenta; 550 osób wymagało pomocy lekarskiej, około 100 pozostało w szpitalu.
Stan wyjątkowy wprowadzono na 15 dni; w czasie jego trwania obowiązuje zakaz zgromadzeń i nadawania serwisów informacyjnych, na dwa dni zawieszono też zajęcia w szkołach i na uczelniach.
Saakaszwili uzasadniał akcję policyjną i stan wyjątkowy koniecznością zapobieżenia działaniom rosyjskich służb specjalnych, które jego zdaniem stoją za demonstracjami gruzińskiej opozycji.ab, pap