By rozwiać wątpliwości co do udziału władz w zamachu, Musharrraf zaprosił Brytyjczyków do udziału w dochodzeniu w sprawie zabójstwa pani Bhutto. Szef państwa poinformował o tym na konferencji prasowej zwołanej w tydzień po zamordowaniu byłej premier.
Prezydent zapewnił, że nie uważa, by rząd lub służby bezpieczeństwa próbowały ukryć jakieś "tajemnice" dotyczące śmierci pani Bhutto.
Musharraf zaprzeczył również, by wystąpiły jakieś luki w systemie ochrony, który miał gwarantować bezpieczeństwo opozycjonistce. Zasugerował, że częściowo odpowiedzialna za narażenie się na niebezpieczeństwo była sama Bhutto, która w chwili zamachu pozdrawiała przez otwarty szyberdach samochodu swoich zwolenników.
"Kogo winić za to, że wychyliła się z samochodu?" - pytał Musharraf. Podkreślił, że nikt inny w samochodzie nie został ranny w zamachu.
Prezydent zaprzeczył też, by w Pakistanie wzrosła w siłę Al- Kaida, ale powiedział, że kraj stoi w obliczu rosnącego zagrożenia ze strony talibskich bojowników.
Za 19 samobójczych zamachów w ciągu ostatnich trzech miesięcy Musharraf obwinił bojowników Baitullaha Mehsuda. W okresie tym w aktach przemocy zginęło 400 osób, a rannych zostało 900.
W dzień po zamachu na Bhutto przedstawiciele rządu oskarżyli Mehsuda, dowódcę protalibskich sił w Południowym Waziristanie, o jego zorganizowanie. Rzecznik Mehsuda oskarżenia te odrzucił.
Prezydent Musharraf zapewnił też, że nie jest "w pełni zadowolony ze śledztwa" w sprawie zabójstwa byłej premier, zwłaszcza że miejsce zamachu zostało szybko uprzątnięte przez służby oczyszczania miasta.
ab, pap