UE na spotkaniu szefów dyplomacji 28 stycznia "zadecyduje, czy podpisze porozumienie o stabilizacji i stowarzyszeniu z Serbią, czy też wyśle misję cywilną do Kosowa" - oznajmił Kosztunica.
Belgrad zdecydowanie przeciwstawia się "nielegalnej decyzji" wysłania misji UE do "serbskiej prowincji zamieszkanej przez albańską większość" - głosi komunikat wydany przez Kosztunicę. "Jest to plan zmierzający do pozbawienia Serbii części jej terytorium" - podkreślił serbski premier.
"Doszliśmy do momentu, w którym Unia Europejska musi dokonać wyboru: czy chce mieć jako partnera międzynarodowo uznaną i nie okrojoną Serbię, czy też chce utworzyć na terytorium należącym do Serbii marionetkowe państwo" - zaznaczył.
Według Kosztunicy realizacja planu Uniii Europejskiej, która na szczycie w grudniu postanowiła wysłać do Kosowa misję stabilizacyjną 1.800 policjantów i prawników w celu przygotowania proklamacji niepodległości, anuluje rozpoczęty proces integracji Serbii z UE.
Serbia znalazła się w 1999 r. w międzynarodowej izolacji, gdy siłą próbowała nie dopuścić do oderwania się Chorwacji i Bośni od Jugosławii. Utraciła w tym samym roku kontrolę nad Kosowem po 11 tygodniach bombardowań lotniczych prowadzonych przez NATO, które zmusiły serbskiego "silnego człowieka" - prezydenta Slobodana Miloszevicia do wycofania z Kosowa swych oddziałów.
W kampanii przeciwko partyzantce kosowskich Albańczyków zginęło 10 tys. cywilów, a 800 tys. musiało przucić domy.
Od tego czasu Belgrad zaoferował Kosowu - które formalnie pozostaje prowincją Serbii, choć znajduje się pod kontrolą ONZ - szeroką autonomię. Jednak dwa miliony kosowskich Albańczyków przygotowuje się do ogłoszenia niepodległości przy poparciu Stanów Zjednoczonych i większości państw Unii Europejskiej. Plany UE wobec Kosowa, to przejście od terytorium kontrolowanego przez ONZ do "niepodległości kontrolowanej".
Zachodni obserwatorzy wyrażają nadzieję, że "nieprzejednane" stanowisko premiera Kostunicy w sprawie Kosowa zostanie "zrównoważone" przez "bardziej pragmatycznego" serbskiego prezydenta Borisa Tadicia.
20 stycznia odbędzie się w Serbii pierwsza tura wyborów prezydenckich. Z prozachodnim Tadiciem będzie w nich współzawodniczył mający na Zachodzie opinię skrajnego nacjonalisty Tomislav Nikolić. Szanse obu są wyrównane.
ab, pap