Jak ocenia, Merkel zaangażowała w tym celu kraje wschodnioeuropejskie, w tym Polskę, które pomogły "w ograniczeniu francuskich marzeń o hegemonii", upominając się o współpracę z Ukrainą i w basenie Morza Czarnego.
Przyjęty na zakończonym w piątek szczycie projekt powołania Unii Śródziemnomorskiej, wzmocnionej platformy współpracy UE i 10 państwa basenu Morza Śródziemnego, znacząco różni się od pierwotnych planów prezydenta Sarkozy'ego. Ma być bowiem inicjatywą wspólnotową, w której uczestniczą Komisja Europejska i wszystkie 27 państw UE, a nie jedynie te, które leżą nad Morzem Śródziemnym, jak chciał Sarkozy.
Jak twierdzi korespondent "Focusa", w minionych dniach sceptyczna wobec pierwotnej francuskiej inicjatywy Merkel miała konsultować się ze zdezorientowanym prezydentem Algierii Abdelazizem Butefliką, który poprosił ją o pomoc w utrzymaniu w ryzach zapędów Francuzów.
Buteflika miał niepokoić się, że plany, które Nicolas Sarkozy nazywa "Unią Śródziemnomorską", bardzo kojarzą się z czasami kolonializmu, których powrotu nikt nie chce.
Kanclerz uspokoiła prezydenta Algierii i zapewniła, że samotny marsz Sarkozyego na południe zostanie powstrzymany.
"W ostatnich dniach Merkel z wdziękiem i finezją skierowała cały projekt" Unii Śródziemnorskiej w swoją stronę. Najpierw eksperci z urzędu kanclerskiego postarali się, by planowanie związanych z inicjatywą działań odbywało się nie w Paryżu a w Brukseli. Potem pani taktyk z Berlina zaangażowała kraje wschodnioeuropejskie, które miały pomóc w ograniczeniu francuskich marzeń o hegemonii i uleczyć niemieckie zgryzoty" - pisze "Focus".
Jak relacjonuje, kiedy w czwartek wieczorem krótko po godzinie 23.00 projekt Unii Śródziemnomorskiej znalazł się na stole obrad szczytu w Brukseli, głos zabrali Polacy i Bułgarzy.
"Premier Donald Tusk przestrzegł, by nie zapominać o partnerstwie z Ukrainą, a bułgarski premier Sergiej Staniszew przypomniał o współpracy z krajami leżącymi nad Morzem Czarnym. Merkel wykorzystała te wahania: albo projekt będzie wspólny, albo wcale go nie będzie" - miała ostrzec niemiecka kanclerz.
"Sarkozy skapitulował, a potem i tak ogłosił swój wielki sukces" - dodaje gazeta.
ab, pap