Spośród 796 superdelegatów, stanowiących prawie 20 procent całej puli delegatów na konwencję (4050), w styczniu, czyli na początku prawyborów, zdecydowanie więcej zwolenników miała Hillary Clinton, ale jej przewaga znacznie stopniała.
Ponieważ z wiarygodnych prognoz wynika, że żaden z dwójki kandydatów nie zdobędzie do końca prawyborów wymaganego minimum delegatów (2026), wynik walki o nominację będą prawdopodobnie musieli rozstrzygnąć właśnie superdelegaci - wybierani i nominowani politycy partii, tzn. gubernatorzy, członkowie Kongresu, legislatur stanowych itp.
Od pierwszych prawyborów 3 stycznia w stanie Iowa 53 dodatkowych superdelegatów, będących gubernatorami lub członkami Kongresu, zadeklarowało poparcie dla Obamy, natomiast tylko 12 - dla Hillary Clinton.
Była Pierwsza Dama ma nadal niewielką przewagę nad senatorem z Illinois wśród superdelegatów, którzy zadeklarowali poparcie dla jednej ze stron - 249 do 212. Pozostało jednak jeszcze 334 superdelegatów niezdecydowanych i jeżeli obecny trend się utrzyma, większość z nich może poprzeć Obamę.
Na razie Obama prowadzi pod względem liczby delegatów "zwykłych", zdobytych w prawyborach - ma ich o około 150 więcej niż Hillary Clinton.
Jeżeli do końca prawyborów utrzyma tę przewagę, oblicza się, że była First Lady będzie musiała zyskać poparcie co najmniej 70 procent superdelegatów jeszcze niezdecydowanych, aby wyprzedzić swego rywala.
ab, pap