Klasztor Sera, leżący na obrzeżach tybetańskiej stolicy Lhasy, zgromadził 38 tys. juanów (5400 USD). Właśnie mnisi z tego klasztoru zainicjowali 10 marca protesty przeciwko polityce Chin w Tybecie.
Klasztor Jokhang, którego mnisi mieli odwagę mówić zagranicznym dziennikarzom, że Tybet "nie jest wolny", zebrał 100 tys. juanów (14,4 tys. USD).
Prasa chińska poinformowała także o przekazaniu 100 tys. juanów przez panczenlamę, drugiego pod względem hierarchii przywódcę buddyzmu tybetańskiego po dalajlamie.
Obecnie żyje dwóch panczenlamów - jeden wybrany przez dalajlamę (według Tybetańczyków na uchodźstwie, jest on zamknięty w areszcie domowym), a drugi przez rząd chiński. Właśnie ten drugi - Gyancain Norbu - przekazał darowiznę.
Po trzęsieniu ziemi, w którym zginęło 69 019 osób, a ponad 18 tysięcy jest nadal uznawanych za zaginionych, dalajlama przekazał ofiarom kondolencje, a niektóre grupy protybetańskie zawiesiły na pewien czas protesty.
ab, pap