Polska podczas rozpoczynającego się w czwartek szczytu Unii Europejskiej opowie się za kontynuowaniem procesu ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego. Liderzy Unii spotykają się tydzień po odrzuceniu przez Irlandczyków w referendum Traktatu Lizbońskiego.
Bernatowicz podczas środowego posiedzenia senackiej komisji ds. UE powiedziała, że polski rząd przewiduje, iż przywódcy państw i rządów UE zdecydują o kontynuowaniu procesu ratyfikacji Traktatu z Lizbony w krajach, które go jeszcze nie ratyfikowały.
Jej zdaniem na szczycie padnie deklaracja o kontynuowaniu ratyfikacji, natomiast - jak mówiła - nie będzie to miało wymowy: "Ty sobie Irlandio swoje, a my idziemy swoją drogą". "Wręcz przeciwnie, przygotowujemy grunt do ewentualnej zmiany zdania przez Irlandię w stosownym dla niej momencie" - powiedziała Bernatowicz.
Według niej gdyby 26 krajów UE powiedziało temu Traktatowi "tak", to nie byłby to wyłącznie przymus dla Irlandii, aby zmienić zdanie, ale "swego rodzaju zachęta". Jak podkreśliła wiceminister, UE po odrzuceniu przez Irlandię Traktatu znalazła się w dość niekomfortowej sytuacji. "Jedno, co można na pewno powiedzieć to, że Traktat z Lizbony 1 stycznia 2009 roku w życie nie wejdzie" - podkreśliła Bernatowicz.
Pytana przez szefa komisji Edmunda Wittbrodta (PO) co będzie dalej z ratyfikacją, odparła, że najmniej prawdopodobne jest powtórzenie referendum w Irlandii. Dodała przy tym, że dalsze funkcjonowanie UE na bazie Traktatu z Nicei będzie bardzo trudne.
Najgorsze byłoby jednak - jak podkreśliła - gdyby w UE odżyła tendencji do organizowania się wokół tzw. struktur wzmocnionej współpracy, na przykład Eurolandu. Wówczas - jak mówiła Bernatowicz - Polska powinna się ratować ucieczką do przodu, czyli szybkim przyjęciem euro.
Z kolei senator PiS Zdzisław Pupa zwrócił uwagę, że jeśli gdyby referenda traktatowe odbywały się także w innych krajach UE, to sytuacja mogłaby być podobna jak w Irlandii, bo społeczeństwa są za mało informowane o tym, o czym decyduje się w Brukseli. Z opinią tą zgodziła się Bernatowicz. "To jest problem, który ciągle odsuwamy. Ale Irlandczycy - tu pan senator miał rację - kto wie, czy oni nie wyrazili woli większości społeczeństw krajów unijnych" - mówiła wiceminister spraw zagranicznych.
Drugą ważną dla Polski sprawą na unijnym szczycie będzie polsko- szwedzki projekt tzw. Wschodniego Partnerstwa (chodzi o wzmocnienie wschodniego wymiaru polityki sąsiedztwa UE). Jak zapewniła wiceszefowa MSZ, inicjatywa była konsultowana m.in. z Francją, Niemcami, państwami Grupy Wyszehradzkiej i bałtyckimi. Zyskała też poparcie przewodniczącego Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego.
Bernatowicz poinformowała, że projekt zostanie zapisany jako Partnerstwo Wschodnie w konkluzjach ze szczytu UE. Jak podkreśliła, w konkluzjach znajdzie się też zapis, że Komisja Europejska jest zobowiązana do przygotowania - do wiosny 2009 roku - dokumentu umożliwiającego wdrożenie Partnerstwa. "To zobowiązanie KE do dalszych działań jest najważniejsze w sumie, bo teraz czeka nas przygotowanie konkretnych projektów dotyczących państw, które są objęte Partnerstwem Wschodnim" - mówiła.
Pomysł przewiduje stworzenie forum regionalnej współpracy 27 państw UE z pięcioma sąsiadami wschodnimi: Ukrainą, Mołdawią, Gruzją, Azerbejdżanem i Armenią oraz - na poziomie technicznym i eksperckim - z Białorusią. Wschodnie Partnerstwo ma się opierać na istniejącej Europejskiej Polityce Sąsiedztwa, a więc centralną rolę będzie odgrywać w nim Komisja Europejska.
Jak mówiła Bernatowicz, projekt zakłada wielostronną współpracę UE z tym regionem; współpracę UE z poszczególnymi krajami oraz także zachętę dla krajów regionu do rozwijania współpracy między sobą. "Generalnie chodzi o wzmocnienie perspektywy europejskiej wszystkich tych państw" - powiedziała wiceminister, zastrzegając, że nie w każdym przypadku ta perspektywa ma jednakowe szanse i jednakowy spodziewany czas realizacji.
Jak podkreśliła wiceminister, jest to wspólny polsko-szwedzki projekt, choć inicjatywa była ze strony Polski. "Nie mamy co do tego wątpliwości, że w przyszłości chcielibyśmy być tym państwem, które to pilotuje" - zaznaczyła Bernatowicz. Dodała, że Szwecja będzie dalej uczestniczyła w inicjatywie.
Wyjaśniła, że Szwecja została wybrana do współpracy po to, by pokazać, że Polska może przygotowywać projekty także z partnerami z tzw. starej Unii; ze względu na pragmatyzm i skuteczność działania Szwecji oraz jednoznaczny brak jakichkolwiek konotacji antyrosyjskich. "Wsparcie Szwecji jest nieocenione i również w przyszłości uważamy, że ona będzie nas inspirowała do pewnych projektów i być może również (...) w jakiś sposób finansowy" - mówiła Bernatowicz.
Jak dodała, projekt na razie nie zakłada żadnych specjalnych obciążeń finansowych dla UE. "Natomiast w przyszłości nie ulega kwestii, że trzeba będzie walczyć o to, żeby podział funduszy na południe i wschód, który dzisiaj wygląda jak 70 do 30, się zmienił" - podkreśliła.
Pytana, czy Wielka Brytania wspiera ten projekt odparła, że tak. Wyjaśniła, że jest grupa krajów, które zdecydowanie go popierają, oprócz Szwecji, także Dania, Finlandia, Hiszpania. Jednak - według niej - przeważająca jest grupa krajów, dla których jest on obojętny, a niewielka grupa państw jest mu przeciwna. Według relacji Bernatowicz negatywne sygnały na temat projektu docierały m.in. ze strony Austrii i Grecji, ale - jak mówiła - nie będzie to miało wpływu na decyzje szczytu UE.
Bernatowicz poinformowała, że Polska przeprowadziła konsultacje z partnerami, którzy mają być objęci tym projektem, przede wszystkim z Ukrainą. Jak przyznała, wstępnie zachwytów nadmiernych nie było, ale po dłuższych rozmowach i zapewnieniach Kijowa, że Polska będzie dążyć do wzmocnienia europejskiej pozycji Ukrainy, a nie odsunięcia w czasie jej członkostwa w UE, również MSZ Ukrainy wydał bardzo przychylną opinię o projekcie.
Wiceminister poinformowała, że minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski spotkał się z ambasadorami państw, które mają być objęte Wschodnim Partnerstwem. Ponadto w spotkaniu uczestniczyli także ambasadorowie Rosji i Białorusi. Zdaniem Bernatowicz Rosja w stosunku do polsko-szwedzkiego projektu będzie wstrzemięźliwa aż do momentu zakończenia negocjacji w sprawie nowej umowy UE-Rosja.
pap, keb
Jej zdaniem na szczycie padnie deklaracja o kontynuowaniu ratyfikacji, natomiast - jak mówiła - nie będzie to miało wymowy: "Ty sobie Irlandio swoje, a my idziemy swoją drogą". "Wręcz przeciwnie, przygotowujemy grunt do ewentualnej zmiany zdania przez Irlandię w stosownym dla niej momencie" - powiedziała Bernatowicz.
Według niej gdyby 26 krajów UE powiedziało temu Traktatowi "tak", to nie byłby to wyłącznie przymus dla Irlandii, aby zmienić zdanie, ale "swego rodzaju zachęta". Jak podkreśliła wiceminister, UE po odrzuceniu przez Irlandię Traktatu znalazła się w dość niekomfortowej sytuacji. "Jedno, co można na pewno powiedzieć to, że Traktat z Lizbony 1 stycznia 2009 roku w życie nie wejdzie" - podkreśliła Bernatowicz.
Pytana przez szefa komisji Edmunda Wittbrodta (PO) co będzie dalej z ratyfikacją, odparła, że najmniej prawdopodobne jest powtórzenie referendum w Irlandii. Dodała przy tym, że dalsze funkcjonowanie UE na bazie Traktatu z Nicei będzie bardzo trudne.
Najgorsze byłoby jednak - jak podkreśliła - gdyby w UE odżyła tendencji do organizowania się wokół tzw. struktur wzmocnionej współpracy, na przykład Eurolandu. Wówczas - jak mówiła Bernatowicz - Polska powinna się ratować ucieczką do przodu, czyli szybkim przyjęciem euro.
Z kolei senator PiS Zdzisław Pupa zwrócił uwagę, że jeśli gdyby referenda traktatowe odbywały się także w innych krajach UE, to sytuacja mogłaby być podobna jak w Irlandii, bo społeczeństwa są za mało informowane o tym, o czym decyduje się w Brukseli. Z opinią tą zgodziła się Bernatowicz. "To jest problem, który ciągle odsuwamy. Ale Irlandczycy - tu pan senator miał rację - kto wie, czy oni nie wyrazili woli większości społeczeństw krajów unijnych" - mówiła wiceminister spraw zagranicznych.
Drugą ważną dla Polski sprawą na unijnym szczycie będzie polsko- szwedzki projekt tzw. Wschodniego Partnerstwa (chodzi o wzmocnienie wschodniego wymiaru polityki sąsiedztwa UE). Jak zapewniła wiceszefowa MSZ, inicjatywa była konsultowana m.in. z Francją, Niemcami, państwami Grupy Wyszehradzkiej i bałtyckimi. Zyskała też poparcie przewodniczącego Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego.
Bernatowicz poinformowała, że projekt zostanie zapisany jako Partnerstwo Wschodnie w konkluzjach ze szczytu UE. Jak podkreśliła, w konkluzjach znajdzie się też zapis, że Komisja Europejska jest zobowiązana do przygotowania - do wiosny 2009 roku - dokumentu umożliwiającego wdrożenie Partnerstwa. "To zobowiązanie KE do dalszych działań jest najważniejsze w sumie, bo teraz czeka nas przygotowanie konkretnych projektów dotyczących państw, które są objęte Partnerstwem Wschodnim" - mówiła.
Pomysł przewiduje stworzenie forum regionalnej współpracy 27 państw UE z pięcioma sąsiadami wschodnimi: Ukrainą, Mołdawią, Gruzją, Azerbejdżanem i Armenią oraz - na poziomie technicznym i eksperckim - z Białorusią. Wschodnie Partnerstwo ma się opierać na istniejącej Europejskiej Polityce Sąsiedztwa, a więc centralną rolę będzie odgrywać w nim Komisja Europejska.
Jak mówiła Bernatowicz, projekt zakłada wielostronną współpracę UE z tym regionem; współpracę UE z poszczególnymi krajami oraz także zachętę dla krajów regionu do rozwijania współpracy między sobą. "Generalnie chodzi o wzmocnienie perspektywy europejskiej wszystkich tych państw" - powiedziała wiceminister, zastrzegając, że nie w każdym przypadku ta perspektywa ma jednakowe szanse i jednakowy spodziewany czas realizacji.
Jak podkreśliła wiceminister, jest to wspólny polsko-szwedzki projekt, choć inicjatywa była ze strony Polski. "Nie mamy co do tego wątpliwości, że w przyszłości chcielibyśmy być tym państwem, które to pilotuje" - zaznaczyła Bernatowicz. Dodała, że Szwecja będzie dalej uczestniczyła w inicjatywie.
Wyjaśniła, że Szwecja została wybrana do współpracy po to, by pokazać, że Polska może przygotowywać projekty także z partnerami z tzw. starej Unii; ze względu na pragmatyzm i skuteczność działania Szwecji oraz jednoznaczny brak jakichkolwiek konotacji antyrosyjskich. "Wsparcie Szwecji jest nieocenione i również w przyszłości uważamy, że ona będzie nas inspirowała do pewnych projektów i być może również (...) w jakiś sposób finansowy" - mówiła Bernatowicz.
Jak dodała, projekt na razie nie zakłada żadnych specjalnych obciążeń finansowych dla UE. "Natomiast w przyszłości nie ulega kwestii, że trzeba będzie walczyć o to, żeby podział funduszy na południe i wschód, który dzisiaj wygląda jak 70 do 30, się zmienił" - podkreśliła.
Pytana, czy Wielka Brytania wspiera ten projekt odparła, że tak. Wyjaśniła, że jest grupa krajów, które zdecydowanie go popierają, oprócz Szwecji, także Dania, Finlandia, Hiszpania. Jednak - według niej - przeważająca jest grupa krajów, dla których jest on obojętny, a niewielka grupa państw jest mu przeciwna. Według relacji Bernatowicz negatywne sygnały na temat projektu docierały m.in. ze strony Austrii i Grecji, ale - jak mówiła - nie będzie to miało wpływu na decyzje szczytu UE.
Bernatowicz poinformowała, że Polska przeprowadziła konsultacje z partnerami, którzy mają być objęci tym projektem, przede wszystkim z Ukrainą. Jak przyznała, wstępnie zachwytów nadmiernych nie było, ale po dłuższych rozmowach i zapewnieniach Kijowa, że Polska będzie dążyć do wzmocnienia europejskiej pozycji Ukrainy, a nie odsunięcia w czasie jej członkostwa w UE, również MSZ Ukrainy wydał bardzo przychylną opinię o projekcie.
Wiceminister poinformowała, że minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski spotkał się z ambasadorami państw, które mają być objęte Wschodnim Partnerstwem. Ponadto w spotkaniu uczestniczyli także ambasadorowie Rosji i Białorusi. Zdaniem Bernatowicz Rosja w stosunku do polsko-szwedzkiego projektu będzie wstrzemięźliwa aż do momentu zakończenia negocjacji w sprawie nowej umowy UE-Rosja.
pap, keb