Rząd Angeli Merkel przyjął nową koncepcję dotyczącą ustanowienia i utrzymania miejsc pamięci w Niemczech, przygotowaną przez sekretarza stanu ds. kultury Bernda Neumanna.
Kwota, jaką przeznaczono z budżetu państwa na realizację "koncepcji miejsc pamięci", wzrosła o 10 milionów euro, a w 2009 zostanie zwiększona jeszcze o dwa miliony - do 35 milionów euro rocznie.
"Dzisiejsza decyzja rządu federalnego jest kamieniem milowym dla niemieckiej kultury pamięci (...) Państwo wykazuje w ten sposób historyczną i moralną odpowiedzialność" - oświadczył Neumann.
Zaznaczył, że choć w przygotowanym przez niego dokumencie mowa jest o "dwóch dyktaturach", absolutnie nie można stawiać między nimi znaku równości. Niedopuszczalne jest także zarówno "relatywizowanie zbrodni nazistowskich", jak i "bagatelizowanie bezprawia SED" (Niemieckiej Socjalistycznej Partii Jedności, która sprawowała władzę w dawnej NRD).
Próby zrównania obu reżimów obawiały się m.in. Centralna Rada Żydów w Niemczech oraz postkomunistyczna partia Lewica.
"Rozliczenie z narodowym socjalizmem nie zostało w żaden sposób zakończone i pozostaje ważnym celem rządu federalnego. Miejsca pamięci o znaczeniu narodowym, które służą rozliczeniu się z narodowosocjalistycznym terrorem i upamiętnieniu jego ofiar, będą otaczane jeszcze intensywniejszym wsparciem" - podkreślił Neumann.
Więcej uwagi niż dotychczas władze mają poświęcić na pielęgnowanie pamięci - zarówno w Berlinie, jak i wschodniej oraz zachodniej części Niemiec - ofiar podziału Niemiec i "dyktatury SED".
"Rozliczenie z historią NRD jest czymś więcej niż praca z aktami Stasi (NRD-owskiej służby bezpieczeństwa)" - podkreślił Neumann. Urząd ds. Akt Stasi nie zostanie na razie rozwiązany i włączony do archiwum federalnego, o czym się mówiło, lecz ma zostać zachowany w obecnej formie przynajmniej do końca bieżącej kadencji Bundestagu.
Koncepcja Neumanna nie obejmuje Widocznego Znaku, mającej powstać w Berlinie placówki upamiętniającej przymusowe wysiedlenia Niemców po II wojnie światowej.
nd, pap