W wystąpieniu otwierającym obchody podziękowała rządowi niemieckiemu za przyjęcie w minioną środę projektu ustawy powołującej fundację "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie", która ma sprawować pieczę nad mającym powstać w Berlinie ośrodkiem dokumentacji i informacji o wysiedleniach Niemców po II wojnie światowej.
"BdV będzie mieć trzech przedstawicieli w gremium decyzyjnym fundacji. Kto nas będzie reprezentować - o tym zdecydujemy samodzielnie" - powiedziała Steinbach. "W tej sprawie jest od początku zgodność zarówno z kanclerz Angelą Merkel, jak i z sekretarzem stanu (Berndem) Neumannem. Stanowisko kanclerz - przedstawione zarówno wobec mnie, jak i całego prezydium BdV - było jasne: mamy oczywiste prawo podjąć tę decyzję w sposób autonomiczny. Doniesienia, z których wynika co innego, nie są trafne" - podkreśliła szefowa Związku Wypędzonych.
W ten sposób odniosła się do spekulacji mediów, jakoby otoczenie kanclerz Angeli Merkel - w trosce o stosunki z Polską i współrządzącą w Niemczech socjaldemokrację SPD - miało zamiar przekonać Steinbach do dobrowolnej rezygnacji z udziału we władzach przyszłej fundacji poświęconej wysiedleniom.
W swoim wystąpieniu Steinbach zaznaczyła, że to powołana z jej inicjatywy fundacja "Centrum przeciwko Wypędzeniom" w istotny sposób przyczyniła się do tego, iż udało się przekonać rząd federalny do utworzenia w Berlinie centrum upamiętniającego powojenne wysiedlenia Niemców.
"Dla członków pokolenia, które przeżyło (wysiedlenia) jest pocieszające, że u schyłku ich życia ich los nie popada w zapomnienia, ale będzie miał trwałe miejsce w pamięci naszej ojczyzny" - powiedziała.
"Nasz cel, jakim jest powstanie pełnego i prawdziwego obrazu historii Niemiec i Europy oraz uświadomienie innym znaczenia, jakie mieli wypędzeni dla kulturalnego dziedzictwa naszego kraju, jest o krok bliżej" - oceniła podsumowując działalność fundacji Centrum przeciwko Wypędzeniom.
Steinbach wezwała, by nie zapominać o "ogromnych cierpieniach"Niemców, którzy po wojnie uciekli ze swej dawnej ojczyzny. "Miliony wypędzonych musiały, przed ich wypędzeniem, świadczyć pracę przymusową" - powiedziała szefowa BdV. Dodała, że po zakończeniu wojny Europa Środkowa, Wschodnia i Południowa dla Niemców była przez wiele lat "gigantycznym regionem niewolnictwa".
Steinbach wyraziła pogląd, że odwet i zemsta na Niemcach były na porządku dziennym. Tylko w Jugosławii życie straciła co trzecia
osoba pochodzenia niemieckiego - dodała, podkreślając, że wypędzenia Niemców nie były ograniczone tylko do Polski i Czech.
Obecny na obchodach "Dnia Stron Ojczystych" niemiecki minister spraw wewnętrznych Wolfgang Schaeuble powiedział, że rząd federalny realizuje projekt ośrodka upamiętniającego wypędzenia "w dialogu ze środowiskiem wypędzonych, jak i krajami sąsiedzkimi".
Jego zdaniem to m.in. dzięki zaangażowaniu Eriki Steinbach "projekt jest bliższy celu", jakim jest odpowiednie upamiętnienie ucieczek i wysiedleń jako część niemieckiej historii i tożsamości. Podkreślił jednak, że wysiedlenia były konsekwencją "polityki zniszczenia i wypędzeń prowadzonej przez niemiecki narodowy socjalizm na wschodnich obszarach objętych wojną".
"(Polityka reżimu narodowo-socjalistycznego) przekreśliła wszelkie moralne i prawne ramy ochrony ludności cywilnej. Przemarsz Armii Czerwonej odwrócił spiralę przemocy w drugą stronę. Do wielu milionów ofiar wojny dołączyły niemieckie ofiary wypędzeń ze wschodnich obszarów (d. Niemiec) i członkowie niemieckiej mniejszości we wschodniej i południowej Europie oraz w Rosji" - powiedział Schaeuble.
pap, em