Płetwonurkowie szukają jeszcze czterech kierowców ciężarówek, którzy płynęli promem, jaki zatonął w nocy z niedzieli na poniedziałek u wybrzeży Turcji. Na pokładzie promu było prawie 100 osób. Na razie potwierdzono śmierć jednej z nich.
Według tureckich władz z promu uratowało się 90 pasażerów i członków załogi, z czego 34 osoby wymagały hospitalizacji.
Pasażersko-towarowy prom typu ro-ro "Hayat N", przewożący 73 ciężarówki oraz dwa auta osobowe, zatonął tuż po północy na Morzu Marmara, zaledwie kwadrans po wypłynięciu z portu Bandirma w kierunku Stambułu.
Gdy statek przechylił się na jedną stronę i zaczął tonąć, większość pasażerów wskoczyła do wody. Część pasażerów została wyłowiona przez straż przybrzeżną i kutry rybackie, część sama dopłynęła do brzegu.
Do akcji ratunkowej włączyły się także wojskowe śmigłowce i płetwonurkowie, którzy nad ranem rozpoczęli poszukiwania zaginionych osób.
Przyczyny katastrofy nie zostały jeszcze zidentyfikowane. Przypuszczalnie jednak prom został nieprawidłowo załadowany, wskutek czego ładunek przesunął się na jedną ze stron, doprowadzając statek do przechyłu. Wypadek mógł być też spowodowany wysokimi falami.ab, pap